Miraż (nie)tylko dla bogatych
Dlaczego moja córka musi płacić za tańczenie w zespole Miraż, skoro inni są zwalniani z opłat? Przecież ja samotnie wychowuję piątkę dzieci – mówi Katarzyna Dworczak z Wodzisławia.
Kobieta twierdzi, że potraktowano ją niewłaściwie. Jej córka Weronika zapisała się do zespołu tanecznego Miraż, działającego w Wodzisławskim Centrum Kultury. – Wiedziałam, że niektóre dzieci zwalnia się z opłaty, więc wystąpiłam o to dla mojej córki. Żyję bowiem z alimentów na czworo moich dzieci. Oprócz tego mam piąte, małe dziecko. Liczyłam na zrozumienie mojej sytuacji. Niestety otrzymałam pismo od dyrektorki WCK, że Weronika nie będzie zwolniona z opłaty, która wynosi 600 zł rocznie – nie kryje irytacji Katarzyna Dworczak.
Nadia Machine, dyrektor WCK twierdzi, że koszty zespołu są coraz większe, a możliwości finansowe WCK się kurczą. W przyszłym roku budżet wyniesie 90 proc. budżetu tegorocznego. – Dlatego też podnieśliśmy opłaty z 400 do 600 zł – mówi pani dyrektor. Twierdzi również, że decyzje o umorzeniach płatności podejmuje po zasięgnięciu opinii kierownika zespołu Ryszarda Kozłowskiego. On informuje m.in. o sytuacji dziecka i jego zaangażowaniu w taniec.
– Umorzenia dotyczą z reguły dzieci, które już w zespole są nieco dłużej. Dziewczyna, o której mówimy zapisała się we wrześniu tego roku – mówi Ryszard Kozłowski. – Po pierwsze, bierzemy pod uwagę sytuacje losowe, jak utrata pracy przez rodzica czy śmierć członka rodziny. Po drugie, osoby tańczące dłużej w zespole ponoszą dodatkowe koszty związane chociażby z wyjazdami na turnieje. Poza tym bierzemy pod uwagę zaangażowanie rodziców w pracę zespołu. Nie zawsze są to ludzie zamożni. Poświęcają swój czas i nas wspierają – wyjaśnia szef Mirażu.
(raj)