Gwiazda pokonała pretendenta do awansu! Syrynia wbija 6 goli
Naprzód Czyżowice – Silesia Lubomia 3:1
Bramka dla Naprzodu: Rafał Mandera, Zbigniew Adamczyk – 2. Bramka dla Silesii: Grzegorz Bruzda
Miejscowi wyszli na prowadzenie po bramce ze stałego fragmentu gry. Strzelcem był Mandera. Silesia próbowała wyrównać, ale pod bramką rywala grała nieskutecznie. Po zmianie stron Naprzód nastawił się na grę z kontry i taktyka ta okazała się nader skuteczna. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Adamczyk. Pomiędzy jego bramkami Silesia zdobyła kontaktowego gola. Błąd bramkarza Naprzodu Janety wykorzystał Bruzda. – Moim zdaniem odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Chociaż chciałbym podkreślić, że nie był to dla nas łatwy mecz – mówi Antoni Jeleń, trener Naprzodu. – Oni wykorzystali sytuacje, które mieli. My z kolei nie potrafiliśmy trafić, chociaż sytuacji do tego mieliśmy więcej niż rywal – podkreśla Bolesław Buchalik, trener Silesii.
Krzyżanowice – Gwiazda Skrzyszów 2:3
Bramki dla Gwiazdy: Grzegorz Porwoł – 2, Ariel Świerzyński
Zupełnie nieoczekiwanie rozpoczęło się spotkanie w Krzyżanowicach. Już po kwadransie gry wygrywali niżej notowani skrzyszowianie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił Porwoł. Kilka minut później Gwiazda skorzystała z prezentu gospodarzy. Jeden z zawodników dość ostro komentował decyzję sędziego, więc ten przyznał rzut wolny pośredni w polu karnym. Piłkę zgrał Kiełkowski, a do bramki trafił Świerzyński. Jeszcze przed przerwą gospodarze zdołali zdobyć kontaktowego gola i wydawało się, że drużyna Krzyżanowic złapie wiatr w żagle. Po zmianie stron kolejny raz błysnął Porwoł, który przyjął piłkę na klatkę i z półobrotu uderzył nie do obrony. Miejscowi zdołali jeszcze zniwelować straty, ale do końca meczu Gwiazda utrzymała prowadzenie i sensacja stała się faktem. – Mogliśmy wygrać nawet wyżej gdyby Porwoł trafił resztę swoich sytuacji. Ja myślę, że odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Trochę inaczej poukładaliśmy te klocki i drużyna zaskoczyła – wyjaśnia trener Marek Cudnowski, który zastąpił na ławce Jerzego Wolnego.
Naprzód Syrynia – KS Rafako 6:1
Bramki dla Naprzodu: Robert Szymiczek – 2, Paweł Chojak, Tomasz Zieliński, Tomasz Pluta, Roman Kowalczyk
Naprzód wyszedł na prowadzenie po akcji Szymiczka, który przelobował bramkarza Rafako. Na 2:0 podwyższył Chojak, finalizując akcję Zielińskiego. Po zmianie stron kolejny raz na listę strzelców wpisał się Szymiczek, wykorzystując błąd bramkarza gości. Demolowanie rywali kontynuował Zieliński, wykańczając swoją indywidualną akcję. Wysokie prowadzenie nieco uśpiło miejscowych, którzy popełnili błąd w defensywie wykorzystany przez drużynę Rafako. Strata bramki podrażniła tylko ambicję zawodników z Syryni, którzy odpowiedzieli kolejnymi dwoma golami, najpierw Pluty a następnie Kowalczyka. Inna sprawa, że Naprzód miał ułatwione zadanie, bowiem Rafako kończyło mecz w „9”. – Myślę, że można było na ten mecz popatrzeć z przyjemnością. Zagraliśmy ciekawie, akcje zawiązywały się w środku pola gry i wyglądało to tak jak powinno. Wiadomo, że spory wpływ miały czerwone kartki dla zawodników Rafako, przez co z pewnością grało nam się łatwiej – podkreśla Wiesław Bugdoł, trener Naprzodu.
Płomień Połomia – Baterex Nędza 1:3
Bramka dla Płomienia: Wojciech Caniboł
Płomień niewiele miał do powiedzenia przeciwko drużynie z Nędzy. Pierwsza bramka dla gości padła po pół godzinie gry. Ledwo piłkarze wyszli na boisko po przerwie, Połomia miała już w zasadzie „pozamiatane”, tracąc dwa gole około 46 i 50 min meczu. Miejscowi zdołali odpowiedzieć dopiero na kilka minut przed końcem za sprawą najlepszego w barwach Płomienia Caniboła. Piłka odbiła się od słupka i minimalnie minęła linię, zza której wygarnął ją bramkarz Nędzy. Sędzia uznał bramkę po konsultacji z liniowym. – Po w miarę dobrym meczu w Skrzyszowie dziś zagraliśmy bardzo źle. Wyglądaliśmy słabo pod względem fizycznym, do tego po raz kolejny popełniliśmy proste błędy w defensywie – mówi Franciszek Krótki, trener Płomienia.
Górnik Pszów – Gosław Jedłownik/GKS 1962 Jastrzębie 0:4
Mecz, którego zgodnie z terminarzem gospodarzem miał być Górnik odbył się na stadionie w Jastrzębiu. Po dość dobrej pierwszej połowie Górnik przegrywał tylko 1:0, tracąc bramkę po rzucie rożnym. W 55 min. Wardęga dostał drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartkę i od tego momentu rywale Górnika w zasadzie nie schodzili z połowy pszowian, zdobywając kolejne 3 gole. – Dla nas dobrze, że mecz zakończył się wynikiem tylko 4:0. Pierwszą połowę zagraliśmy dobrze, ale od momentu czerwonej kartki dla naszego zawodnika nie mieliśmy już nic do powiedzenia – komentuje przebieg boiskowych wydarzeń Tomasz Gajewski, trener Górnika.
Rymer Rybnik – Czarni Gorzyce 1:1
Bramka dla Czarnych: Przemysław Pawliczek
Czarni wyszli na prowadzenie już po przeprowadzeniu pierwszej akcji. Piłka dośrodkowana na 16 metr trafiła do Pawliczka, a ten zdecydował się na strzał z woleja, nie dając bramkarzowi Rymera szans na skuteczną obronę. Gospodarze wyrównali po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i trafieniu głową zawodnika Rymera. Obydwa zespoły miały po doskonałej okazji, by zmienić rezultat meczu, ale nie potrafiły wykorzystać rzutów karnych. Najpierw strzał zawodnika Rymera z jedenastki obronił Strzelecki, z kolei piłkarz Czarnych Widenka nie trafił w światło bramki. – Myślę, że zasłużyliśmy w tym meczu na zwycięstwo, bo to po naszej stronie było więcej bramkowych sytuacji. Nie udało się, ale i tak zawodnikom należą się brawa za zaangażowanie i grę w tym meczu – podkreśla Jan Adamczyk, opiekun Czarnych.
oprac. (art)