Nie dostałam pieniędzy za pracę
Sprawa dotyczy sklepu ABC przy ul. Styczyńskiego w Wodzisławiu. Pracowała tutaj Zuzanna Bojda. Nie przedłużono jej umowy o pracę, wygasła ona 27 września. – Pracowałam tak jak inne dziewczyny non stop. Także w weekendy. Dwie niedziele w miesiącu mogłam wziąć wolne – mówi pani Zuzanna. Twierdzi, że do dzisiaj nie dostała wszystkich pieniędzy należnych jej za pracę. – Za wrzesień mi nie wypłacono. Dopiero po moich interwencjach i zainteresowaniu sprawą dziennikarza dostałam wypłatę. Do dzisiaj nie zobaczyłam jednak pieniędzy za soboty i niedziele – dodaje kobieta. Właściciela firmy oskarża także o naginanie prawa. – Sklep otwarto 30 czerwca bez zezwolenia sanepidu. Poza tym okazało się, że firma ma zaległości w opłacaniu składek ZUS. Potwierdza to pismo z 27 października, które otrzymałam z ZUS-u. Jak to możliwe, że osoba publiczna jaką jest Tadeusz Sobala, najbliższy współpracownik starosty, nie przestrzega przepisów i jest bezkarna? – pyta wodzisławianka.
To nie moja sprawa
Tadeusz Sobala nie ma zamiaru na zarzuty odpowiadać. – To jakiś absurd. Jako członek zarządu powiatu nie mogę prowadzić działalności gospodarczej. Wszystko przepisałem na syna Marcina. Ten sklep i ta firma to nie moja sprawa – mówi Sobala. Zuzanna Bojda nie kryje zdziwienia. – Przecież wszystkie sprawy załatwialiśmy z tym panem. To z Tadeuszem Sobalą, a nie jego synem, rozmawiałam w sprawie zamawiania towaru i we wszystkich innych sprawach dotyczących sprzedaży. On nie patyczkował się z nami jak coś się mu nie podobało i to on poszedł do proboszcza kościoła przy rynku po zgodę na sprzedaż alkoholu. Sklep znajduje się w odległości mniejszej niż 100 metrów od świątyni i zgodnie z przepisami ważna jest opinia proboszcza (ksiądz się nie zgodził – przyp. red.).
Syn wystawia księgową
Niechętnie o sprawie mówi także syn Tadeusza Sobali, Marcin. Umówił nas na spotkanie z księgową firmy. Utrzymuje ona, że firma nie zalega z płatnościami wobec pani Zuzanny. – Pracownice sklepu na poczet wypłaty, na początku każdego miesiąca wybierają pieniądze z kasy i kwitują to na drukach KP – mówi szczerze księgowa. – Pani Bojda pobrała także pieniądze za soboty i niedzielę – dodaje przedstawicielka firmy.
– To nieprawda. Za weekendy nie dostałam ani grosza. Firma jest mi winna ponad tysiąc złotych – utrzymuje Zuzanna Bojda.
Nie mogę pokazać dokumentów
Sprawdziliśmy także wątek bezprawnego otwarcia sklepu. Zdaniem naszej Czytelniczki miało brakować pozwolenia Powiatowego Inspektora Sanitarnego. Zapytaliśmy o to u źródła. Barbara Orzechowska, szefowa wodzisławskiego sanepidu twierdzi, że nie może podać informacji dotyczących konkretnej firmy. Zwróciliśmy się więc o to do księgowej firmy Sobala. Twierdzi, że wszystko było w porządku. – Sklep otworzyliśmy zgodnie z przepisami. Posiadaliśmy wszelkie niezbędne pozwolenia – także z sanepidu – wyjaśnia kobieta. Poprosiliśmy o wgląd do dokumentów potwierdzających ten fakt. – Nie mogę ich udostępnić, ponieważ to są dokumenty firmowe – dodaje.
Kontrola (nie)dojechała
Pani Bojda interweniowała w Państwowej Inspekcji Pracy. Domaga się skontrolowania firmy. Pierwsze zgłoszenie trafiło do tej instytucji 16 sierpnia. Drugie 22 października. Tego samego dnia my także zwróciliśmy się do PIP-u z pytaniem, czy kontrolerzy zamierzają się w Wodzisławiu pojawić? Odpowiedzi brak.
Rafał Jabłoński