Zapomniał, że kandyduje – czyli wpadki i błędy wyborcze
Głosy zniknęły
Z zerowym dorobkiem wybory zakończyła także Ewelina Gajda z Bukowa, startująca do rady powiatu. Jakież było jej zdziwienie, gdy usłyszała swój wynik. Przecież zagłosowała na siebie. Otrzymała także głosy rodziny.
Sprostowanie na remizie
Okazało się, że w czasie przepisywania wyników do protokołu doszło do pomyłki. Jej wynik został omyłkowo wpisany do innej rubryki. – Informacja o pomyłce została zamieszczona obok protokołów na drzwiach remizy strażackiej, gdzie mieściła się siedziba obwodowej komisji wyborczej oraz w dwóch innych miejscach Bukowa – wyjaśnia Małgorzata Kolarczyk przewodnicząca Gminnej Komisji Wyborczej w Lubomi. Sprostowanie nastąpiło kilka dni po wyborach, już po oficjalnym ogłoszeniu wyników przez Państwową Komisję Wyborczą. – Już przeproszono mnie za pomyłkę i sprawę uważam za zamkniętą – mówi krótko kobieta.
BUKÓW
W rodzinnej miejscowości dostała zero głosów. Przez błąd komisji.
Co o pomyłce mówi komisarz wyborczy?
– Rzeczywiście do takiego zdarzenia miało dojść na terenie podległym komisji wyborczej w Lubomi. Dostaliśmy jedynie nieoficjalne potwierdzenie – odpowiada Elżbieta Libera-Niesporek, komisarz wyborczy w Bielsku-Białej.
– Nie wysyłaliśmy oficjalnej informacji a jedynie poinformowaliśmy biuro wyborcze w trybie telefonicznym. Z panią komisarz bezpośrednio nie rozmawialiśmy – precyzuje Małgorzata Kolarczyk. Zdaniem komisarza wyborczego informacja o popełnieniu błędu powinna trafić do jego biura w trybie oficjalnym, chociaż i tak nie miałoby to już wpływu na zmianę wyborczego wyniku.
Co dalej?
– Wyniki wyborów zostały już zaprotokołowane i podane do oficjalnej wiadomości. Państwowa Komisja Wyborcza nie ma możliwości ich zmiany. To leży w gestii właściwego sądu okręgowego, do którego skargę może złożyć pokrzywdzony komitet wyborczy bądź kandydat – podkreśla Libera-Niesporek. Komitet Wyborczy Wyborców „Wspólnota Samorządowa w Powiecie”, z listy którego startowała poszkodowana, w sądzie interweniować jednak nie zamierza. – Rzeczywiście doszło do błędu. Przeproszono nas jednak i ponownie przeliczono karty. Okazało się, że chodzi w sumie o niewielką liczbę głosów, które w niczym nam nie pomogą. Gdyby sytuacja była stykowa, to z pewnością inaczej byśmy zareagowali – podkreśla Lucjan Szwam, lider KWW „Wspólnota Samorządowa w Powiecie”.
Nie było możliwości korekty
– Zdajemy sobie sprawę jak mogło to zostać odebrane przez lokalną społeczność Bukowa. Zapewniam jednak, że na powstanie czy nawet skorygowanie tego błędu nie mieliśmy żadnego wpływu. Protokoły z wynikami do rady powiatu i sejmiku województwa tylko przechodzą przez gminną komisję wyborczą w zalakowanych kopertach do komisji powiatowej, a w formie elektronicznej obwodowa komisja wysyła je bezpośrednio do Bielska-Białej – tłumaczy Małgorzata Kolarczyk.
POWIAT
Kandydat nie pofatygował się nawet, by oddać głos na siebie
Zapomniał, że kandydował
Niezwykły wynik w wyborach do rady miasta w Wodzisławiu uzyskał jeden z mieszkańców osiedla 1 Maja na Wilchwach. Startujący z KWW „Wodzisławianie – Ku Przyszłości” 29-letni Tomasz Zborowski uzyskał… 0 głosów. Zafrapowani wynikiem kandydata sprawdziliśmy, czy nie jest on efektem pomyłki obwodowej komisji wyborczej. Okazuje się, że wynik to rzeczywiście efekt pomyłki, tyle że jego własnej. – Coś tam kiedyś przez pomyłkę podpisywałem. Później o tym zupełnie zapomniałem i w sumie na głosowanie nie poszedłem – wyjaśnia zainteresowany.
A mogło być całkiem dobrze
– Rzeczywiście zaproponowaliśmy mu podpisanie deklaracji zgłoszeniowej, ale coś później poszło nie tak. Nie wiem czy posprzeczał się ze swoim środowiskiem, ale zupełnie nie zrobił sobie kampanii wyborczej - mówi Jan Zemło, założyciel i pełnomocnik KWW „Wodzisławianie – Ku Przyszłości”.
Sympatycy Odry polegli jak jeden
Młodzież startująca z list Zemły ogólnie zawiodła. Z list „Wodzisławianie – Ku Przyszłości” startowało 9 kandydatów związanych ze Stowarzyszeniem Sympatyków Odry Wodzisław. Ani jeden nie dostał się do rady. – Popełnili błędy w kampanii wyborczej, wynikające z niedoświadczenia. Myśleli, że skoro są znani ze stadionu, to wystarczy – komentuje szef komitetu wyborczego.
Sympatycy Odry też mają świadomość porażki. – Powodów jest wiele. Począwszy od bierności wyborczej kibiców, którzy jak już głosowali, to na swoich znajomych z innych komitetów, a kończąc na bierności młodych ludzi, którzy woleli zostać w domu. Przyczyn trzeba szukać także we własnym działaniu, wyciągnąć wnioski i nie powtórzyć błędów podczas następnych wyborów za 4 lata – czytamy w oficjalnym stanowisku SSOW, opublikowanym na stronie internetowej stowarzyszenia.
(art)