Okradała górników na potęgę?
Około 200 tys. zł miała ukraść z Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej w kopalni Rydułtowy – Anna kasjerka, Teresa B. Tymczasowo aresztowana kobieta nie przyznaje się do winy. Z prokuratorskich zarzutów tłumaczy się podczas procesu, toczącego się w Wydziale V Karnym w Wodzisławiu Sądu Okręgowego w Gliwicach.
Dziwna kradzież
Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu oskarża kobietę o podbieranie pieniędzy od kwietnia 2008 roku do grudnia 2009 roku. – Bardzo rzadko spotykam się z tego typu kradzieżą, kiedy ktoś prawie jawnie pobiera pieniądze – mówi prokurator Marek Świerczak z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu, który prowadził postępowanie.
Szczegóły po wyroku
O złodziejskim procederze zawiadomił prokuraturę zarząd kasy. Wykrył, że kobieta fałszowała podpisy, by wypłacić sobie pieniądze. W jaki sposób szefostwo się zorientowało? Tego zarząd kasy nie chce ujawniać. – Nie będę się wypowiadał do mediów – mówi Hubert Mike z zarządu PKZP i odsyła do prawnika reprezentującego kasę w sądzie. Mecenas nie zamierza się w ogóle wypowiadać podczas trwania procesu. Teresa B. złożyła wyjaśnienia w prokuraturze i sądzie, ale do winy nie przyznaje się. Grozi jej od jednego roku do 10 lat pozbawiania wolności. Z pracy została zwolniona.
(Nie)dużo
Danuta Brzęczek, zastępca głównego księgowego kasy mówi, że pieniądze nie zostały zwrócone. – Te 200 tys. zł nie zburzyło działalności kasy. Oczywiście to bardzo dużo pieniędzy jak na jedną osobę, ale w przypadku kasy to nie jest zbyt duża suma – mówi.
(tora)