Rodzice apelują do wojewody
Spotkania informacyjne z rodzicami i mieszkańcami odbyły się w dwóch wodzisławskich placówkach, których los jest niepewny. 4 i 5 stycznia na temat racjonalizacji oświaty dyskutowano w szkołach podstawowych nr 8 i 9, które znajdują się na Wilchwach. – Apelujemy do wojewody i prosimy o interwencję – mówi Jarosław Świta, inicjator spotkań, przedstawiciel rady rodziców SP 9. – Mamy nadzieję, że wpłynie on na postępowanie prezydenta Kiecy, bo to w naszym przekonaniu narusza zasady demokracji i samorządności – podkreśla.
Żądają informacji
Zastrzeżenia dotyczą ujawnienia informacji, tak zwanego raportu, w którym określa się jakie placówki mogą być zlikwidowane, łączone czy wygaszane. Dokument ten nie został udostępniony niezwłocznie radnym, o co wnioskowała radna poprzedniej kadencji Danuta Hajok, ani też opinii publicznej. – Do dziś nie znamy jego całości. Otrzymujemy jedynie fragmenty a mamy konstytucyjne prawo do tego, by wiedzieć co będzie się działo z naszymi placówkami – podkreśla Patrycja Stokłosa, reprezentująca radę rodziców z SP 9. – Żądamy pełnej informacji – mówi stanowczo.
Szczegóły pod koniec stycznia
Emocje studzi wiceprezydent Eugeniusz Ogrodnik, odpowiedzialny za oświatę. –Tak zwany raport nie jest już tajemnicą. Informacje po konferencji prasowej ukazały się w mediach – mówi Ogrodnik. – Nie używałbym określenia raport, to raczej materiały dotyczące restrukturyzacji szkół, nad którymi prace wciąż trwają – wyjaśnia zastępca prezydenta. Dodaje, że szczegóły będą znane już pod koniec stycznia. – Rodzice mają prawo pisać apele, ale to działania wynikające z przedłużenia kampanii wyborczej – puentuje wiceprezydent.
Szkół broni także proboszcz
O tym, że temat jest niezwykle ważny świadczą tłumy mieszkańców, jakie pojawiają się na spotkaniach organizowanych w tej sprawie. Na Wilchwach apel do wojewody podpisało prawie 350 osób. – Wilchwy są systematycznie niszczone – mówi wzburzony Stanisław Polak, były dyrektor z SP 9. – Trzeba poszukać innych źródeł oszczędności. Likwidacja szkół to paranoja. One mają być blisko dzieci – podkreśla. Podobnego zdania jest miejscowy proboszcz Piotr Płonka. Jego zdaniem wyboru trzeba dokonać między dobrem dziecka a ekonomią. – Dla mnie wybór jest prosty, bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze – puentował.
Radni wywołani do tablicy
Głos zabrali także mieszkańcy. Jeden z nich poprosił obecnych w sali radnych, by publicznie powiedzieli, jak będą głosować w przypadku, gdyby raport trafił w postaci uchwały na sesję. Po krótkim festiwalu zasług radnych na temat tego, co udało się im zrobić dla oświaty, Małgorzata Żebrak, Stanisław Stachoń i Zofia Wistuba przekonywali, że likwidacji szkół się sprzeciwią. Także radna Teresa Rybka mówi „nie” likwidacji. Już wcześniej wraz z Danutą Hajok i Barbarą Bielawską głosowała przeciw zmianom w strategii oświaty. – Nie dajmy się uśpić. Jako rodzice mamy prawo wpływać i oceniać pewne decyzje – podkreśla Rybka. Wyłamał się Adam Króliczek, który uzasadniał, że żadnej decyzji nie będzie podejmował pod presją. Do dyskusji włączyła się Maria Tkocz ze Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Jeśli prezydent wcześniej mówił, że nie będzie likwidacji to ja w to wierzę. Wystarczy szkołę przenieść lub połączyć. Efekt końcowy jest ten sam. Dlatego trzeba trzymać rękę na pulsie – twierdzi szefowa ZNP.
Będą czekać na reakcję
Do akcji dołączają kolejne szkoły. Wszystko wskazuje na to, że na dwóch spotkaniach się nie skończy. – Nie walczymy o jedną czy dwie szkoły – mówi Świta. – To system naczyń połączonych. Zmiana jednego elementu skutkuje zmianą kolejnych. Mam nadzieję, że apel wywoła konkretną reakcję wojewody – dodaje.
(mag)