Do Nieboczów tylko na łyżwach?
Jedyna droga dojazdowa do Nieboczów jest co prawda dobrze odśnieżona, ale administrator nie zadbał o to, by nie była ona nadmiernie śliska. W efekcie samochody rozjeździły resztki śniegu do tego stopnia, że droga na której nie brakuje zakrętów pokryła się lodem.
O skutecznym hamowaniu i manewrach na takiej nawierzchni nie ma mowy. – Przyznam szczerze, że dawno tam nie jechałam. Jeśli rzeczywiście jest tam tak ślisko, to wydamy polecenie, by posypać ją piaskiem albo żużlem – mówi Maria Fibic, zastępca wójta.
Urzędnik odpowiedzialny za zimowe utrzymanie dróg przyznaje, że droga może być trochę śliska. – Piaskiem czy żużlem sypiemy tylko w niebezpiecznych miejscach, czyli na podjazdach, zakrętach czy skrzyżowaniach. Z posypywania solą zrezygnowaliśmy, bo nie zdawało to egzaminu na drogach, na których panuje mały ruch. Sól topi śnieg na całej szerokości drogi tylko wtedy, kiedy po jezdni jeździ sporo aut. W naszym przypadku robiły się tak spore koleiny i garby, że w niektórych przypadkach przejazd samochodu osobowego z niższym zawieszeniem mógłby być niemożliwy – wyjaśnia Bogdan Burek, kierownik referatu zarządzania kryzysowego.
(art)