Czesław M. nieprzygotowany do obrony
W czwartek 20 stycznia w Sądzie Rejonowym w Wodzisławiu rozpoczął się proces karny przeciwko Czesławowi M. i Iwonie Z., byłym prezesowi i wiceprezesowi Spółdzielni Mieszkaniowej Orłowiec w Rydułtowach. Posiedzenie sądu trwało ledwie kilka minut. Sędzia Adrianna Zwolińska-Kaczmarek poinformowała, że wpłynął do sądu wniosek adwokata Czesława M. o odroczenie rozprawy. Powodem było zbyt późne dostarczenie aktu oskarżenia byłemu prezesowi spółdzielni, co uniemożliwiło mu odpowiednie przygotowanie się do obrony.
Wysyłka pod zły adres
Sędzia potwierdziła, że za pierwszym razem akt oskarżenia został wysłany na niewłaściwy adres. Za drugim razem dokument doniosła policja, tyle, że było za późno. Zgodnie z przepisami akt oskarżenia musi trafić do osoby, której on dotyczy przynajmniej na siedem dni od dnia rozprawy. Tymczasem Czesław M. dostał dokument dzień przed terminem. W tej sytuacji sąd nie miał wyjścia i odroczył rozprawę do 4 marca. Czesława M. nie było w sądzie. Stawiła się natomiast Iwona Z. Poszkodowaną w sprawie spółdzielnię reprezentowali Mariusz Ganita, prezes zarządu z radcą prawnym.
Dwa zarzuty
Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu oskarża byłych szefów spółdzielni o dwie rzeczy. Po pierwsze zarzuca im, że w październiku 2009 roku, już po odwołaniu ze stanowisk kierowniczych w spółdzielni, podstępnie wprowadzili w błąd notariusza. Podając się za prezesa i wiceprezesa wyłudzili od notariusza poświadczenie nieprawdy poprzez sporządzenie dwóch aktów notarialnych. Według prokuratury naraziło to spółdzielnię na ponad 38 tys. zł strat. Drugi zarzut dotyczy działalności obu podejrzanych w okresie od 16 kwietnia do 18 sierpnia 2009, kiedy jeszcze pełnili funkcje kierownicze w spółdzielni. Mieli nie zrealizować ugody sądowej z wierzycielami PSS Społem w Raciborzu. W konsekwencji doszło do wszczęcia postępowania egzekucyjnego, którego koszty wynoszące 3,5 tys. zł obciążyły Spółdzielnię Orłowiec.
Nie przyznają się
Obaj podejrzani nie przyznają się do zarzucanych czynów. Złożyli zeznania podczas śledztwa, które w ocenie prokuratury nie są wiarygodne. Była wiceprezes po wyjściu z sali rozpraw nie chciała rozmawiać z „Nowinami Wodzisławskimi”.
(tora)