Wójt piekli się na przywileje nauczycieli
Wpływy do budżetu Lubomi mają wynieść 23,1 mln zł, zaś wydatki 21,6 mln zł. Włodarze gminy musieli ostrożnie postępować z planowaniem wydatków, nadszedł bowiem czas spłaty zobowiązań. Cała nadwyżka w wysokości 1,5 mln zł zostanie przeznaczona na spłatę kredytów, zaciągniętych we wcześniejszych latach na realizację inwestycji. Wydatków inwestycyjnych również w tegorocznym budżecie nie zabraknie. Wiele zależeć będzie jednak od tego, czy gmina dojdzie do porozumienia z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Gliwicach w sprawie odszkodowań za gminne mienie oraz wykupu gruntów należących do gminy, a znajdujących się na terenie planowanej budowy zbiornika Racibórz Dolny. Wójt liczy też na pozytywne rozpatrzenie wniosków o dofinansowanie z funduszy unijnych. – Gdybyśmy mieli bazować tylko na własnym budżecie, to na wiele rzeczy nie byłoby nas stać – przyznaje Czesław Burek, wójt Lubomi.
Zwolnień nie będzie, ścinanie wydatków tak
W budżecie widać spore oszczędności. Mniej pieniędzy niż zakładano dostanie Gminna Spółka Melioracji, ochotnicze straże pożarne, Ośrodek Pomocy Społecznej, Gminny Ośrodek Kultury. W ramach oszczędności nie zostaną w tym roku pomalowane elewacje domów dla powodzian, ścięte zostaną również środki na promocję. – Mieliśmy do wyboru dwa wyjścia, albo ograniczanie zatrudnienia w naszych jednostkach albo szukanie innych oszczędności. Uważam, że na zwalnianie ludzi jest za wcześnie – podkreśla wójt Burek.
Przywileje z innej epoki
Konieczność oszczędzania wynika w dużej mierze z wymogu zapewnienia środków na funkcjonowanie oświaty. – Ta pozycja najbardziej ciąży na naszym budżecie, zresztą na budżecie chyba każdej gminy. Zgodnie z Kartą Nauczyciela musimy wypłacać nauczycielom podwyżki i wyrównania. Niektóre przywileje są wyjęte z innej epoki. Etat nauczycielski to 20 godzin. Do tego trzeba wyrównywać nauczycielskie chorobowe do 100 procent, płacić dodatek za pracę na wsi. Ten ostatni dodatek to zupełny absurd. Takich warunków pracy jakie mają nasi nauczyciele nie ma w niejednym mieście – uważa Czesław Burek. By jednak nie zrazić sobie grona nauczycielskiego wójt dodał, że nie ma pretensji do nauczycieli, a do władz centralnych. – Wydatki na oświatę rosną, a subwencja oświatowa, którą otrzymujemy z budżetu państwa nie. Dzieci ubywa, nauczycieli nie. Państwo zostawiło gminom największy ciężar – podsumowuje wójt Burek. Włodarz Lubomi jest tym bardziej zamartwiony, że z nowym rokiem wypadły mu kolejne dwa nieprzewidziane wydatki w oświacie. Ostatnio pisaliśmy o konieczności naprawy komina w szkole w Syryni. Teraz okazuje się, że wymiany wymaga również stalowy komin przy szkole w Lubomi. Koszt naprawy obu kominów może wynieść nawet 150 tys. zł.
(art)