Laptopy i tablety dla radnych?
Gdyby radni korzystali wyłącznie z przenośnych komputerów, gminy znacznie zaoszczędziłyby na produkowaniu dokumentów papierowych. Sęk w tym, że wielu z nich nie potrafi obsługiwać laptopa czy tabletu.
POWIAT. Niewykluczone, że radni w Rydułtowach będą pracować wkrótce na laptopach. Wielkim orędownikiem używania przenośnych komputerów jest Lucjan Szwan, przewodniczący rady miasta. Chciałby je wprowadzić od stycznia. Urządzenia kupiłby urząd miasta i dał radnym w użyczenie. Dyskusja na temat laptopów odbyła się 28 października na sesji. Nie wszyscy przyklasnęli pomysłowi.
Oszczędzić na papierze
Przewodniczący uważa, że wprowadzenie przenośnych komputerów usprawni pracę rady, a przede wszystkim przyniesie oszczędności. – Ze wstępnych rozmów wiem, że można na tym zaoszczędzić. Zużywamy tony papierów. Poprosiłem jednak o przygotowanie na kolejną sesję w miarę dokładnego wyliczenia, ile rocznie wydajemy na materiały – mówi Lucjan Szwan. Radni mieliby dostać laptopy w cenie około 1000 zł za sztukę. Wyliczenia urzędników dadzą odpowiedź, po jakim czasie wydatek się zwróci biorąc pod uwagę zaoszczędzone wydatki na materiały.
Mizerny odzew
Lucjan Szwan już dwa miesiące temu podsunął radnym temat laptopów. Mieli się zastanowić. Ci, którzy nie czuli się zbyt mocni w obsłudze komputera mieli czas na zapisanie się na darmowy kurs prowadzony przez stowarzyszenie Moje Miasto. – Odzew był niewielki. Właściwie skorzystała tylko pani radna Regina Woźnica. A ponieważ myślałem o wprowadzeniu komputerów od stycznia, to podałem temat radzie teraz, żeby zdążyć z przygotowaniami – mówi Lucjan Szwan.
Pokolenie laptopa
Przewodniczącemu wtóruje Marek Wystyrk, radny, zarazem prezes Stowarzyszenia Moje Miasto. – Trzeba iść z duchem czasu. Jestem z takiego pokolenia, którego nie trzeba przekonywać do zasadności korzystania z laptopów. Poza tym wiem, ile rzeczywiście ciężkiej pracy mają osoby z przygotowaniem materiałów. Dlatego jeśli można dzięki tym urządzeniom zaoszczędzić na wydatkach, to jestem za – mówi Marek Wystyrk.
Wspomniana już Regina Woźnica też popiera pomysł, ale czeka na wyliczenia. – Martwi mnie, że gmina jest zadłużona, a znajduje się pieniądze na takie rzeczy. Chcę więc wiedzieć, czy rzeczywiście na tym zaoszczędzimy – mówi radna.
Odpadnie kawa czy mineralna
Jednym ze zdecydowanych przeciwników jest Andrzej Strzelec. – Zacznijmy od względów technicznych, stoły co chwilę są inaczej ustawiane. Kto będzie się zajmował przepinaniem komputerów? Kolejna rzecz – odpadnie kawa, woda mineralna. Wiadomo, że płyny nie mogą być przy komputerach – wylicza radny. Sporo mówi na temat odpowiedzialności. – Jak będę miał laptop w użyczeniu, to za niego odpowiadam. Zostawię na kilka minut w aucie, jak dojdzie do kradzieży – będę musiał zapłacić. A co będzie jak się zepsuje? Zapłaci użytkownik czy właściciel? – mówi radny. Nie podoba mu się, że dojdzie mu trzecia teczka do dźwigania. Zwraca uwagę, że nie ma dostępu do internetu w domu i nie wyobraża sobie, żeby ktoś miał go zmusić do zakładania. Poza tym mówi, że obsługa komputera i korzystanie z internetu nie każdemu wchodzi do głowy. – Przeszedłem 5 kursów i dalej nie jestem obeznany – mówi radny. Nie przekonuje go argumentacja, że komputery przyniosą oszczędności. – To ja kupię paczkę papieru za 20 zł i dam do gminy – twierdzi. Uważa, że temat trzeba dogłębnie przeanalizować. Podobne opory jak Andrzej Strzelec ma jeszcze kilku radnych.
Przekonać wszystkich
Lucjan Szwan jest pewien, że wszystkich uda się przekonać. – Jak ktoś nie chce nosić laptopa, zostawi go w urzędzie i wykorzysta tylko na obrady. Ktoś nie ma internetu, żeby odbierać maile z projektami uchwał, to sprezentujemy pendrive’a, który kosztuje grosze. Planuję zrobić w grudniu szkolenia radnych z naszymi informatykami. Nie wyobrażam sobie, że dla części radnych będziemy drukować materiały – mówi przewodniczący rady.
Jest nawet pomysł, by radni przy pomocy laptopów elektronicznie głosowali.
Albo laptopy albo papier
O zakupie laptopów czy tabletów mówi się także w pozostałych gminach powiatu wodzisławskiego. – Myślę, że zakup takiego sprzętu bardzo szybko by się zwrócił. Oczywiście pod warunkiem, że całkowicie przechodzimy na komputery. Wydawanie pieniędzy na sprzęt przy jednoczesnym drukowaniu materiałów dla radnych nie miałoby sensu – mówi Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia, gdzie drukuje się wyjątkowo dużo dokumentów przekazywanych radnym.
W Gorzycach i Godowie dyskusja na ten temat odbywała się w poprzedniej kadencji rad gmin. Temat przycichł. Uznano, że wydatki związane z zakupem tonerów do drukarek i papieru są niewielkie i zakup komputerów się nie opłaci.
Laptopy to znak czasu
Przenośne komputery – laptopy bądź nieco mniejsze od nich notebooki na dniach trafią w ręce radnych rybnickich. O opinię na temat ich używania zwróciliśmy się do Benedykta Kołodziejczyka, sekretarza gminy Marklowice, zarazem rybnickiego radnego. – W radzie właściwie wszyscy to popieramy poza jedną radną z naszego klubu Platformy Obywatelskiej, która ma swoje osobiste powody. Oczywiście komputery przyniosą oszczędności na papierze, ale głównie uważam ich wprowadzenie za przejaw zmian cywilizacyjnych. To znak czasu. Nie będziemy ich wykorzystywać tylko do czytania materiałów sesyjnych. Będziemy w nich mieć bazę aktów prawnych, innych dokumentów, itd. Ogólnie Rybnik dość mocno inwestuje w nowinki techniczne. Swego czasu kiedy prezydent Fudali proponował wprowadzenie elektronicznej maszyny do głosowania, były sprzeciwy, że dużo kosztuje. A teraz stwierdzam, że rzeczywiście nam się bardzo przydaje. Na sesjach w Rybniku głosujemy dużo zmian w planie zagospodarowania przestrzennego. To czasochłonne sprawy. Gdybyśmy głosowali tradycyjnie, sesje trwałyby po dwa dni – mówi Benedykt Kołodziejczyk.
Tomasz Raudner