Szaleństwo w aptekach – leki bez refundacji
REGION – Zdezorientowani chorzy tułają się od jednej apteki do drugiej
Z początkiem stycznia pierwsi pacjenci otrzymali recepty z pieczątką: „Refundacja do decyzji NFZ”. Stawiają je medycy z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Zielonogórskiego, którzy rozpoczęli protest. Nie określają oni poziomu refundacji leków. To z kolei powoduje, że pacjenci muszą więcej za nie płacić, bo aptekarze boją się przyjmować takie recepty. – Różnice są spore. Mieliśmy pacjentkę, która musi przyjąć leki przeciwzakrzepowe w zastrzykach. Do tej pory płaciła za nie 3,2 zł. Po tym gdy otrzymała charakterystyczną pieczątkę na recepcie, za lek musiała zapłacić blisko… 100 zł – mówi Michał Klima, aptekarz.
Bałagan jest niemiłosierny. – Co prawda NFZ rozesłał do aptek pisma o tańszym sprzedawaniu leków, ale jednocześnie nie dodał, że będzie zwracać pieniądze w razie niesłusznego naliczenia zniżki. Aptekarze nie chcąc ryzykować sprzedają medykamenty w pełnej cenie – mówi Halina Ziemba, właścicielka jednej z wodzisławskich aptek.
Skąd pomysł na takie pieczątki? Lekarze podkreślają, że nowe przepisy refundacyjne narzucają na nich obowiązki biurokratyczne, które zabierają czas na leczenie pacjenta. – Niewykonalne jest pewne zweryfikowanie prawa pacjenta do refundacji, niemal niewykonalne jest określenie – przez lekarza – stopnia refundacji danego leku w danej chorobie i ścisłe dopasowanie zastosowanego leku do tzw. charakterystyki produktu leczniczego. Aby to zrobić lekarz musiałby zrezygnować z diagnozowania i leczenia i zająć się wyłącznie sprawami refundacji – tłumaczy Krzysztof Bukiel z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Czekają na nowe wiadomości
Potwierdza to Halina Ziemba, właścicielka Apteki Vivax w Wodzisławiu. – Nie mamy możliwości sprawdzenia, czy klient przychodzący z opieczętowaną receptą rzeczywiście jest ubezpieczony. Tym samym czy przysługuje mu prawo do tańszego kupienia lekarstwa – mówi pani Halina. Dodaje, że sama dyskietka nie jest dowodem. Konieczny jest czytnik, aby sprawdzić jej ważność. – Czytników nie mamy. Rozmawiałam na ten temat ze znajomymi. Jedna znajoma mówiła mi, że ma dwie dyskietki, w tym jedną nieważną. Nie różniła się niczym od ważnej – mówi Halina Ziemba. Podobnie jak inni farmaceuci z powiatu wodzisławskiego na bieżąco śledzi strony internetowe Narodowego Funduszu Zdrowia i Naczelnej Izby Aptekarskiej. Oczekuje nowych wiadomości i wytycznych. Co prawda NFZ rozesłał do aptek pisma o tańszym sprzedawaniu leków, ale jednocześnie nie dodał, że będzie zwracać pieniądze w razie niesłusznego naliczenia zniżki. Aptekarze nie chcąc ryzykować sprzedają medykamenty w pełnej cenie.
Sytuacja może się pogorszyć
Na całym zamieszaniu cierpią pacjenci. – Jest nam ich po ludzku żal, bo są skołowani podobnie jak my. Boimy się, że w najbliższych dniach sytuacja może się pogorszyć – mówi Michał Klima, właściciel jednej z aptek.
Chorzy decydują się zapłacić całą kwotę za leki tylko w ostateczności. Jeśli pacjent musi zacząć zażywać antybiotyki to je kupuje mimo wszystko. Chorzy z przewlekłymi chorobami odchodzą od okienek i czekają aż sytuacja się unormuje. – Jeśli klienci uważają, że przepisane leki są zbyt drogie, mogą poprosić farmaceutę o tańszy odpowiednik. Bez problemu taki dostanią – zapewnia Halina Ziemba.
(raj, tora)
Recepty mają złą numerację
Stanisław Piechula - prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej w Katowicach
Obecnie panuje istne szaleństwo. Próbujemy sobie jakoś radzić i wszelkie uzyskane przez nas dostępne informacje przekazujemy aptekarzom. Dzisiaj de facto wszystkie leki powinny być sprzedawane za 100 procent ceny. Ryzykujemy idąc w stu procentach na rękę ministrowi i Narodowemu Funduszowi Zdrowia. Ryzyko jest wielkie, ponieważ spodziewam się, że recepty zostaną podważone i to aptekarze będą musieli zwracać pieniądze. Podważenie recept przez NFZ może być bardzo proste. Dlaczego? Haczyków jest sporo. Na przykład ministerstwo od stycznia wprowadziło nową numerację recept, której nie znamy. To oznacza, że recepty mają złą numerację. Nie wiemy, czym się to skończy.
Co zrobić gdy aptekarz odmówi refundacji (stanowisko NFZ)
Pacjent, któremu apteka odmówiła realizacji prawidłowo wystawionej recepty, powinien skontaktować się z właściwym terytorialnie oddziałem wojewódzkim NFZ. W oddziale Funduszu pod numerem telefonu infolinii uzyska informację o najbliższych aptekach, w których będzie mógł wykupić lek. Lista wszystkich aptek, które podpisały umowę z NFZ na realizację recept refundowanych, będzie dostępna także na stronach internetowych oddziałów wojewódzkich.
Jednocześnie informujemy, że apteka, która zawarła z NFZ umowę na realizację recept refundowanych nie może odmówić realizacji recepty refundowanej z powodu braku na recepcie informacji o stopniu odpłatności lub identyfikatora oddziału NFZ. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, które weszło w życie z dniem
1 stycznia 2012 r., apteka powinna zrealizować taką receptę. Przypominamy, że zgodnie z ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej pacjent ubiegający się o udzielenie świadczenia, w tym także o realizację recepty refundowanej jest obowiązany przedstawić dokument potwierdzający opłacanie składek na ubezpieczenie zdrowotne.