Szkubaczki i klachy lepsze od internetu
MSZANA – Gospodynie z Gogołowej wskrzesiły zwyczaj szkubania pierza
Garść pierza w ręku, na kolanach plastikowa miska. Na przegryzkę pączki, do picia kawa. Tak wyglądały tradycyjne szkubaczki, zorganizowane przez Koło Gospodyń Wiejskich w świetlicy w Gogołowej.
Gęsi do przerobienia
W tym roku na szkubaczki stawiło się 14 kobiet. – Po raz pierwszy takie spotkanie zorganizowałyśmy w ubiegłym roku – mówi Danuta Michalik, szefowa KGW, która wraz z Mariolą Zorembą wpadła na pomysł szkubaczek. – Chciałyśmy ocalić od zapomnienia ten zwyczaj wspólnego darcia pierza, no a poza tym, jedna z koleżanek miała „do przerobienia” gęsie pióra.
Coraz więcej alergików?
Kobiety przez cztery godziny mozolnie skubały piórko po piórku, aż wreszcie zebrano puch, który wystarczył na zrobienie jaśka. W ubiegłym roku puchu było tyle, że można było zrobić poduszkę. Ale też i pań było 40, i robota trwała 6 godzin. Ale przecież nie o wyniki tu chodzi, ale o samą tradycję szkubaczek. – Kiedyś prawie w każdym domu w Gogołowej skubało się pierze – wspomina Danuta Michalik. – Z pokoju wynosiło się meble, żeby puch na nich nie osiadał, gospodynie piekły kołocz i szkubało się pierze przez kilka wieczorów. Dziś w ogóle się tego nie robi, bo i też tych, którzy hodują gęsi można policzyć na palcach jednej ręki. Po poduszkę jeździ się do marketów, a wiele osób w ogóle nie toleruje pierza, bo ma na nie alergię. W Gogołowej ostatni raz pierze szkubało się w domach chyba ze dwadzieścia lat temu.
Namiastka internetu
Nieodłącznym elementem szkubaczek były klachy, czyli wspólne plotkowanie. – To była taka namiastka dzisiejszego internetu – śmieją się kobiety. Podczas tegorocznego spotkania w Gogołowej panie klachały m.in. o tym, gdzie ostatnio podróżowały, o rodzinie, opowiadały także kawały.
(abs)