Małżonkowie kłócą się nawet o żarówki
Coraz więcej małżeństw w kryzysie trafia do mediatora
Instytucja mediatora w polskim prawie cywilnym pojawiła się w latach 90. ubiegłego wieku i z roku na rok zyskuje coraz większe uznanie. W Wodzisławiu oddział Polskiego Centrum Mediacji działa od 2005 roku. Jednym z dwóch zatrudnionych tam mediatorów jest Izabela Kalinowska, która pracuje w oddziale od początku jego istnienia. – Przez te siedem lat pracowałam przy ok. 40 sprawach – mówi. – Większość osób, które do mnie trafiały była już w trakcie procesu rozwodowego, nastawiona tylko na ustalenie opieki nad dziećmi i podział majątku.
Dziecko – do południa u taty, po południu – u mamy
Ale do mediatorki trafiają też małżeństwa w kryzysie, które nie złożyły jeszcze pozwu rozwodowego, ani nie są w separacji. Czasem do mediatora kieruje ich Poradnia Psychologiczno–Pedagogiczna, czasem przychodzą sami małżonkowie, chcący ratować swój związek. Ale takie przypadki są w zdecydowanej mniejszości.
Najwięcej spraw kierowanych jest do mediatora przez sądy, kiedy małżonkowie w trakcie sprawy rozwodowej i nie potrafią dogadać się co do opieki nad dziećmi, albo podziału majątku. Wspólnie z mediatorem szczegółowo dzień po dniu, godzina po godzinie ustalają, kto i kiedy będzie się zajmował dziećmi, u kogo spędzą ferie, wakacje czy święta. Czasem trzeba na to nawet kilku dwugodzinnych spotkań, bo rodzice nie potrafią się ze sobą dogadać. Mediacja nie jest obowiązkowa, ale sądy nie mają czasu na ustalanie ze stronami np. szczegółów dotyczących spraw majątkowych, dlatego często pomocą może służyć mediator.
– Ludzie potrafią kłócić się o wszystko: kanapę, lodówkę, kafelki łazienkowe czy żarówki – mówi Izabela Kalinowska. – Rolą mediatora jest sugerowanie najlepszych rozwiązań i uzmysławianie że pewne rzeczy są po prostu nieważne.
Nie mam problemów z komunikacją, przyjechałem autem…
Ostatnio pojawił się nowy rodzaj mediacji – kiedy małżeństwo ma problemy, ale chce ratować związek. Wiele z tych małżeństw ma bardzo krótki staż, często małżonkowie są niezaradni, potrzebują trenera, który podpowie im np. jak dzielić wspólne pieniądze, jak rozwiązywać konflikty i ich unikać. Często mediator kieruje ich do poradni psychologicznej na dłuższą terapię.
Z roku na rok wzrasta liczba małżeństw korzystających z pomocy mediatora. Kiedy w Wodzisławiu powstał zespół mediacyjny, początkowo rocznie trafiało do niego ok. 12 spraw, teraz mediacji jest dwa razy więcej. – Ludzie nie rozmawiają ze sobą, nie słuchają siebie, nie mówią co czują, jakie przeżywają frustracje – mówi Izabela Kalinowska. – Stąd rodzą się małżeńskie problemy, kryzysy.
Pani Iza wspomina mężczyznę, któremu uzmysławiała sytuację, mówiąc: „Macie problemy małżeńskie, bo macie zaburzoną komunikację”. Na co on rozbrajająco stwierdził: „Nie, nie, proszę pani. Ja tu nie przyjechałem autobusem, tylko autem”…
(abs)