Mają kota na punkcie kota
MSZANA – Kiara lubi jeść na białych, porcelanowych talerzach. Riko przepada za pizzą i zapiekankami. Koty perskie są wymagające. Małgorzata Sikorska i Władysław Góral z Gogołowej hodują je od 5 lat.
Są leniwe, większość dnia przesypiają. Mają przenikliwy wzrok, puszysty i bardzo delikatny włos, uroczo miałczą i poruszają się z niezwykłą gracją – perskie koty. W Gogołowej, w domu Małgorzaty Sikorskiej, jej męża Władysława Górala i 13-letniej córki Olimpii mieszka 5 takich kocich elegantów: 9-letnia Jaksa, 8-letnia Kiara, 5-letni Ritz, zwany Rikiem, 4-letnia Magnolia i półtoraroczny Casanova. A z hodowli pani Małgorzaty w świat poszło już 14 kotów.
– Moja córka Olimpia bardzo chciała mieć czarnego kota. – Znajoma, która hoduje persy dała nam więc kotkę Jaksę – mówi Małgorzata Sikorska. – Po kilku miesiącach kupiliśmy następną – Kiarę. I tak się zaczęło.
Kocur? Po moim trupie!
Mąż pani Małgorzaty lubi zwierzęta, więc co do kotek sprzeciwu nie wyrażał. Ale kiedy usłyszał, że w domu ma się pojawić kocur, taki ugodowy już nie był. – Powiedziałem: „po moim trupie” – wspomina Władysław Góral. – Żaden kocur nie będzie mi znaczył zapachem sprzętów w domu. Ale kiedy żona przywiozła Ritza, a ten od razu wskoczył mi na kolana i popatrzył głęboko w oczy, od razu zmiękłem.
A może nie chciał pan kocura przez męską zazdrość? – pytamy. – Jaka zazdrość, przecież wystarczy na nas popatrzeć. Ritz jest taki podobny do mnie: on ładny i ja ładny – śmieje się mężczyzna.
Teraz persy to oczko w głowie całej rodziny. Szczególnie uwielbia je 13-letnia Olimpia. – Koty bardzo lubią się bawić, gonić za piłką, czy łapać sznurek. Kiedy chcą żeby z nimi pogadać łagodnie miauczą, reagują też na swoje imiona – mówi dziewczyna. – Kiara lubi jeść na białych, porcelanowych talerzach. Najbardziej smakuje jej surowy, przemrożony i pokrojony na kawałki filet z kurczaka. Lubi też położyć mi się na brzuchu, albo oprzeć pyszczek o moją głowę. A Jaksa z kolei uwielbia spać przy moich nogach. Riko zaś lubi miauczeć na ptaki – wylicza.
Emeraldo i Eltonio
Ceny za perskiego kota wahają się mniej więcej od 1,5 tys. euro, do nawet 5 tys. euro – wszystko zależy od tego z jakiej hodowli zwierzę pochodzi, jaki ma rodowód. W profesjonalnej hodowli każde kocię z danego miotu otrzymuje imię rozpoczynające się na taką samą literę alfabetu. Dlatego kocięta, które urodziły się w jednym miocie w hodowli pani Małgorzaty otrzymały imiona: Emeraldo, Edmondo, Emirio i Eltonio. – Nadawanie kotom imion można rozpocząć od dowolnej litery alfabetu, np. od „K”. Ale ja o tym nie wiedziałam i zaczęłam od początku, od litery A – mówi Małgorzata Sikorska, która należy do żorskiego Stowarzyszenia Miłośników Kotów. – A potem kolejne mioty muszą nosić imiona od następnych liter alfabetu. W tym roku, kiedy moja kotka urodzi kocięta trzeba je będzie nazwać na literę F.
Kocur lubi serek truskawkowy i pizzę
Kocur – pers waży ok. 5-–6 kg, kotka 3-4 kg. Na co dzień zwierzaki jedzą specjalną karmę dla persów, którą popijają wodą. Ale każdy kot ma też swoje ulubione danie. Riko np. przepada za truskawkowym serkiem homogenizowanym i surowym mięsem. Wariuje też na punkcie pizzy i zapiekanek, z których wyjada ciągnący się ser.
Generalnie koty nie lubią wody, ale przed każdym wyjazdem na wystawę muszą się wykąpać. Do wanny pani Małgorzata wlewa wówczas specjalny szampon dla kotów (najtańszy kosztuje ok. 50 zł). Potem koty suszy się suszarką, czesząc im włos specjalnym, antystatycznym grzebieniem (żeby włos się nie elektryzował) i pudrując specjalnym pudrem. Oczywiście, kiedy kot ma czarny włos trzeba kupić puder właśnie w tym kolorze. Wyczesując kota (a trzeba to robić codziennie) szczególnie starannie trzeba to zrobić pod pachami, „na portkach” (jak mówi pani Małgorzata), czyli w okolicy pachwin oraz pod brodą. Kilka razy dziennie trzeba też zwierzęciu przemyć oczy, żeby wokół nich nie zaczęły tworzyć się zacieki.
Pers nie dla byle kogo
Kocia ciąża trwa dwa miesiące. W tym czasie zwierzę musi otrzymywać lepszą, wysokobiałkową karmę. Procentuje to później m.in. tym, że kotki mają ładny włos. Małe kocięta do sprzedaży mogą iść dopiero kiedy mają 12 tygodni. Ale pani Małgorzata nie sprzedaje swoich podopiecznych „byle komu”. – Rodzina, która chce mieć kota musi mi się spodobać – mówi. – Muszę wiedzieć, że pers trafi w dobre ręce. Kiedy ktoś, już na wstępie, pyta mnie „po ile te koty” zwykle odmawiam sprzedaży, bo wiem, że zwierzę jest dla takiej osoby tylko maskotką. Kiedy kociak ma iść na bloki, do mieszkania np. na ósmym piętrze, zawsze informuję, że trzeba zabezpieczyć okna, balkon, żeby kot z niego nie wypadł. Przestrzegam też, że kiedy w domu są dzieci trzeba je nauczyć postępowania z persami, tak by zwierzę nie podrapało dziecka.
Pers jest typowym kotem domowym, nie wypuszcza się go na podwórko, bo mógłby np. zabłądzić, a ponieważ nie ma w sobie instynktu typowego kota-wojownika, nie potrafiłby sobie niczego upolować i jak nic zginąłby z głodu.
Mistrzowski Casanova
Persy najczęściej chorują na koci katar, czasem zdarzają się infekcje żołądkowe, grzybice, co w przypadku futrzaków jest o tyle niebezpieczne, że po prostu mogą łysieć. W miejscu grzybicy, na skórze powstaje bowiem goła plama. Kiedy choruje kot leczeniu musi się poddać cała rodzina, tak by człowiek i zwierzę nie zarażali się nawzajem. – Najczęściej chorobę można przywlec z wystaw. Dlatego staram się, by moje stoisko było zawsze obok stoiska znajomej mi osoby – mówi Małgorzata Sikorska. Poza tym, koty są pod stałą opieką weterynarza.
Mimo że w domu pani Małgorzaty i pana Władysława mieszka pięć kotów, w ogóle nie czuć tu zapachu ich obecności. – Persy mają stały dostęp do kuwety, są nauczone, że tylko tam mogą się załatwiać – mówi mieszkanka Gogołowej. – Poza tym zapach niweluje też puder, którym posypuje się włos kotów.
Gogołowskie persy zdobywały już liczne nagrody na krajowych i międzynarodowych wystawach. Jurorom podoba się zwłaszcza biały kocur – Casanova, który zdobył już m.in. tytuł „International Champion”.
Pani Małgorzata nie kryje, że persy to kosztowne hobby. Miesięczny koszt utrzymania jednego kota to ok. 100-150 zł. I nie chodzi tylko o jedzenie, czy kosmetyki. Bardzo drogi jest też specjalny żwirek do kuwet. – Koty trzeba kochać, a wtedy i one odwdzięczą się tym samym – mówi rodzina z Gogołowej. – Traktujemy je jak swoje dzieci. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że mamy kota na punkcie kotów.
Anna Burda-Szostek