Likwidacja kopalni Anna – co, gdzie, kiedy?
PSZÓW – Czy po kopalni pozostanie jedynie pustynia?
Czy po stopniowo likwidowanej pszowskiej części KWK Rydułtowy–Anna zostaną czarne dziury jak to się stało z Kopalnią 1 Maja w Wodzisławiu, Kopalnią Żory, Kopalnią Moszczenica czy Kopalnią Morcinek? Władze Pszowa mają takie obawy. Szefostwo KWK Rydułtowy–Anna zdecydowanie zaprzecza. Przedstawiciele miasta i kopalni wymienili się uwagami 27 lutego na sesji.
Jedłownik i Ryszard do zasypania
Marcin Maciejczyk, dyrektor ds. pracy i Jerzy Grycman, do niedawna Główny Inżynier Ruchu Anna, teraz odpowiedzialny za procesy likwidacyjne przedstawili harmonogram wygaszania pszowskiej Anny. Produkcja węgla potrwa do maja. Do 2014 roku górnicy będą jeszcze zjeżdżać do pokładów, jednak urobek będzie już transportowany do dalszej obróbki w Rydułtowach. W latach 2012 i 2013 zostaną zlikwidowane szyby Jedłownik 3 i Ryszard 2. Likwidacja obejmie zasypanie szybów i wyburzenie części budynków. Zostawione będą jedynie obiekty niezbędne do produkcji. Pozostały majątek m.in. administrację, bocznicę kolejową kopalnia stopniowo przekazuje do Zakładu Zagospodarowania Mienia, czyli oddziału Kompanii Węglowej odpowiedzialnego za zbywanie i dzierżawę niepotrzebnych obiektów i nieruchomości. Likwidacja Ruchu Anna ma potrwać do 2017 roku. Władze Pszowa nie wierzą, że wszystko pójdzie gładko. – 20 lat po likwidacji Moszczenicy czy Morcinka hula wiatr. Chcemy tego uniknąć – mówi Paweł Kołodziej, przewodniczący komisji rozwoju.
Współpraca szwankuje
Władze Pszowa chciałyby uczestniczyć przynajmniej jako obserwatorzy i opiniodawcy w procesie likwidacji. – Kopalnia wychodzi tymczasem z założenia, że to nie nasza sprawa. Uważam, że jako gospodarze miasta powinniśmy być informowani, choćby po to, by wyrażać opinie o decyzjach, które uznamy za krzywdzące – mówi burmistrz Marek Hawel.
– Od lat wiemy, że będzie likwidacja. Odbyliśmy wiele spotkań, uzgodniliśmy, że będziemy się informować. A na sesji zostaliśmy zaskoczeni informacją, że część budynków administracji już jest przekazana – mówi Paweł Kołodziej. Przedstawiciele władz Pszowa twierdzą, że powinni być w stałym kontakcie z kopalnią również po to, by lepiej docierać do inwestorów. Mają swoje kontakty, możliwości, pomysły.
Likwidacja z funduszu
Przedstawiciele kopalni mówili na sesji, że nie robią niczego bez uzgodnienia z miastem. Tłumaczyli, że burmistrz Pszowa, podobnie jak burmistrzowie Radlina, Rydułtów czy prezydent Wodzisławia nie zgłosili zastrzeżeń do przedstawionego harmonogramu likwidacji Anny. Potwierdzili to podpisami. Jerzy Grycman mówił również, że nie ma obawy o pozostawienie pustyni po kopalni. Od czasów likwidacji Moszczenicy czy 1 Maja zmieniło się prawo. Od 2007 roku obowiązuje ustawa o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego w latach 2008-2015, precyzująca m.in. zasady likwidacji kopalń. Powstał również fundusz, na który kopalnie odprowadzają pieniądze, z którego finansowane są m.in. prace likwidacyjne. – Mamy prawo i pieniądze. Wcześniej tego nie było – mówił inżynier. Według niego sprzedaż majątku przebiega sprawnie. Na części byłej kopalni już działa kilkanaście firm, w tym samoobsługowa myjnia samochodowa. Są też chętni na pozostałe nieruchomości.
Władze Pszowa nie do końca wierzą w te zapewnienia. Jako kontrprzykład wskazują na działki i budynki kopalni, na których od lat wiszą tabliczki „do sprzedania”, i nic się tam nie dzieje. – Nie przemawiają zatem do nas stwierdzenia, że Kompania Węglowa robi wszystko, by po likwidacji w mieście było wspaniale – mówi Paweł Kołodziej. Radni zobowiązali burmistrza do wysłania pisma do dyrekcji kopalni wyłuszczającego wszystko, czego władze Pszowa oczekują w sprawie likwidacji.
(tora)