Wysyła zdalnie sterowany model samolotu i robi zdjęcia autostrady
OLZA – Dzięki wykorzystaniu naturalnych ruchów powietrza samoloty unoszą się w powietrzu nawet godzinę
Zdjęcia autostrady z lotu ptaka? A może meandry Odry? Dla Mirosława Kopystyńskiego z Olzy to żaden problem. Żeby je zrobić wysyła w powietrze jeden ze swoich zdalnie sterowanych modeli, wyposażonych w aparat. Maszyna wraca mniej więcej po godzinie. Na karcie pamięci aparatu jest już kilkaset fotek.
Tajemnica lekkości modeli tkwi w drewnie z tropików
Budową latających modeli pan Mirosław zajął się w 2005 roku. Wówczas kupił w Czechach pierwszy zestaw do samodzielnego składania. Dziś modele, z których największy ma około 2,5 metra rozpiętości skrzydeł projektuje i buduje samodzielnie niemal od podstaw. Jego drugą pasją jest elektronika, więc nie ma problemu z zainstalowaniem silnika napędzającego model czy radiowego układu sterującego maszyną. Posiada 6 modeli. Niektóre są gotowe do lotu niemal od zaraz. Inne po lotniczych wypadkach trzeba nieco „podleczyć”.
Kadłuby latających modeli wykonane są ze specjalnego drewna balsowego, najlżejszego na świecie. Płyta takiego drewna o grubości kilku milimetrów jest lżejsza niż tekturowy karton. Drewno to ma dwukrotnie niższą gęstość niż korek, jest przy tym dość trwałe. Skrzydła najczęściej wykonane są z ze styropianu, a wzmocnione dźwigarami z sosnowych listewek, albo prętów z włókna węglowego. Kolejnymi elementami konstrukcji są akumulator i silniczek elektryczny. Złożone modele ważą nie więcej niż kilogram. Przez to są mocno narażone na kapryśność aury. – Czasem silny wiatr spowoduje, że nad maszyną nie można zapanować i wtedy przytrafia się awaryjne lądowanie. Kiedyś wiatr spowodował, że urwała się lotka i nie było możliwości zapanowania na samolotem, który poleciał w swoją stronę. Szukaliśmy z synem miejsca, w którym mógł się rozbić. Musiał wpaść do wody, bo nie było po nim ani śladu – opowiada Mirosław Kopystyński
Szybowania uczy się od ptaków
Maszyna wypuszczana jest w powietrze z ręki, więc w zasadzie start jest możliwy wszędzie. Więcej miejsca potrzeba do lądowania – około stu metrów wolnego w miarę równego terenu. W powietrzu model może spędzić kilkanaście minut. Chyba, że steruje nim doświadczony modelarz taki jak pan Mirosław. Silnika używa głównie do wznoszenia samolotu. Po osiągnięciu odpowiedniej wysokości wyłącza napęd a model zachowuje się jak szybowiec, wykorzystując prądy powietrzne i tzw. kominy termiczne, czyli masy ciepłego powietrza wznoszącego się w górę. Dzięki temu można wydłużyć lot nawet do godziny. – Najlepiej podglądać ptaki, one perfekcyjnie wykorzystują naturę. W czasie jednego z lotów towarzyszyłem parze bielików, które są w tym mistrzami – opowiada pan Mirosław.
Z góry widać ile wokół wody
Jeden ze swoich samolotów modelarz z Olzy wyposażył w aparat fotograficzny. – Nic wielkiego i skomplikowanego. Ot po prostu zwykła kompaktowa cyfrówka. Przez radio mogę jedynie uruchomić migawkę. Resztę aparat wykonuje automatycznie – wyjaśnia. Ze swojego modelu pan Mirosław wykonał zdjęcia okolic Olzy. Sfotografował m.in. meandry Odry, ujście Olzy do Odry, obszar polderu Buków, tereny Wielikąta. – Dopiero z góry bardzo ładnie widać jak dużo wokół nas znajduje się wody – kręci głową sołtys Olzy Józef Kopystyński, ojciec pana Mirosława. Ostatnio pan Mirosław wykonywał zdjęcia autostrady A1 wokół węzła Gorzyce w Łaziskach. Zdjęcia będzie można oglądać na portalu nowiny.pl
(art)