Zmiany w komunikacji – ucierpią pasażerowie spoza Wodzisławia
WODZISŁAW–JASTRZĘBIE – Krzysztof Baradziej, przewodniczący zarządu Międzygminnego Związku Komunikacyjnego o zmianach, które muszą nastąpić po wystąpieniu Wodzisławia ze Związku
Konferencja prasowa zorganizowana 12 lipca w jastrzębskiej siedzibie MZK poświęcona była w całości sytuacji Związku, jaka może mieć miejsce po wystąpieniu z MZK Wodzisławia. Formalnie nastąpi to z końcem tego roku. Do tego czasu konieczne jest przygotowanie nowego rozkładu jazdy na terenie powiatu wodzisławskiego. Z początkiem przyszłego roku przestanie również obowiązywać umowa na obsługę powiatu wodzisławskiego, podpisana z konsorcjum firm V–bus i PKM. – Do połowy sierpnia powinien być gotowy nowy rozkład jazdy, który musi zostać dołączony do nowego przetargu na zorganizowanie komunikacji w powiecie wodzisławskim już z pominięciem Wodzisławia – mówi Krzysztof Baradziej, przewodniczący zarządu MZK. Nie wyklucza on, że reorganizacja linii na terenie Wodzisławia nastąpi już w drugiej połowie roku. – Skoro Wodzisław dał sygnał, że MZK jest mu niepotrzebny, to warto się zastanowić nad podjęciem działań już teraz – dodał szef Związku.
Szef MZK dowiedział się od dziennikarzy
Wiele uwagi poświęcono prezydentowi Wodzisławia i radnym tego miasta. – O tym, że Wodzisław przyjął uchwałę o wystąpieniu ze Związku dowiedziałem się od dziennikarzy – twierdzi Krzysztof Baradziej. Wodzisławski starosta został poinformowany kilkadziesiąt minut przed sesją rady miejskiej, na której zapadła decyzja, a szef Biura MZK Benedykt Lanuszny otrzymał informację sms-em. – To było dla nas, delikatnie mówiąc, zaskoczenie – przyznaje Baradziej. Dziwi się także tłumaczeniu tej decyzji przez prezydenta Wodzisławia.
Jako argument prezydent podaje brak dostępności i niezadowalającą komunikację w ramach MZK. Pragnę tylko przypomnieć, że nie kto inny jak Dariusz Szymczak, wiceprezydent Wodzisławia, od 7 lat jest członkiem zarządu MZK i sam wnioskował o ograniczenie kursów i reorganizację linii. To władze Wodzisławia w kwietniu 2011 r. wystąpiły do nas o ograniczenie kursów z powodów finansowych. Wodzisław nie ma pieniędzy i musi oszczędzać na komunikacji i ja to rozumiem, ale trzeba powiedzieć o tym otwarcie, a nie podawać inne powody, które nijak się mają do stanu faktycznego – mówi prezes MZK.
Wodzisławia nie ominą
Jest niemal pewne, że linia E-3 z Jastrzębia do Rybnika przez Wodzisław zostanie zachowana. Jest bardzo popularna i MZK, przy uwzględnieniu dotacji gmin, nie musi do niej dopłacać. Okazuje się również, że MZK sfinansuje kursy autobusów przejeżdżających przez Wodzisław. –Musimy zapewnić ludziom spoza Wodzisławia dojazd do szpitala czy siedziby wodzisławskiego starostwa. Skorzystają z nich rzecz jasna także mieszkańcy Wodzisławia, choć miasto za te linie nie zapłaci. Tych kursów będzie marginalna liczba, będzie ich znacznie mniej i pasażerowie na tym stracą – przyznaje Krzysztof Baradziej.
MZK do likwidacji
Kiedy okaże się, że Wodzisław jest w stanie sam zorganizować komunikację i na tym zaoszczędzić, z MZK mogą wystąpić kolejne gminy, które pójdą w ślady Wodzisławia. Dzisiaj gminy nie tylko dopłacają do pasażerów, ale także utrzymują Związek, w którym na administrację wydaje się rocznie ponad 3 mln zł. – Nie wykluczam takiego scenariusza, choć moim zdaniem jest on mało prawdopodobny – mówi przewodniczący Baradziej. Jego zdaniem możliwe są oszczędności, ale zawsze odbędą się one kosztem pasażerów. – Oczywiście gmina może korzystać z 18-letnich autobusów wycofanych w Hiszpanii, kierowca będzie jeździł ze szwagrem na zmianę, a pojazd będzie mył pod chałupą spuszczając olej do rowu. Będzie taniej, tylko czy o to nam chodzi. Jeśli stawiamy na jakość, to musimy się liczyć z kosztami i przełknąć także wydatki na administrację MZK – uważa szef Związku. Nie ukrywa, że najlepszym rozwiązaniem byłaby zmiana decyzji władz Wodzisławia i pozostanie w MZK. Nie wierzy jednak, by tak się stało.
(raj)