Zaczęło się od sikawki i węża
PSZÓW W sobotę, 15 września, członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej w Pszowie hucznie obchodzili jubileusz 105–lecia istnienia jednostki. – Jesteśmy nie tylko strażakami, ale cząstką pszowskiej społeczności – podkreślił prezes Eugeniusz Danielczyk.
Po mszy świętej w pszowskiej bazylice nastąpił, przy dźwiękach orkiestry, przemarsz pododdziałów na plac OSP, gdzie rozpoczął się uroczysty apel połączony w wręczeniem wyróżnień i odznaczeń oraz wystąpieniami zaproszonych gości. – Jesteśmy z was dumni i wdzięczni za to, że dbacie o ład i porządek. Dzięki wam możemy w Pszowie żyć bezpiecznie – stwierdził poseł Ryszard Zawadzki. – Nasuwa mi się refleksja, że skoro ta jednostka tak dobrze funkcjonuje, to tworzą ją wspaniali ludzie – dodał z kolei zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu, Rafał Adamczyk.
Ksiądz przypominał o dyżurach
Pszowska straż została powołana do życia w 1907 roku przez grupę kilkunastu mieszkańców. Pierwsi strażacy mieli do dyspozycji sikawkę ręczną, 100 m węża pożarniczego oraz siekierki i bosaki. Ubrania przechowywali w domu. Dyżury były wypisane na tak zwanej tablicy ogniowej, a przypominał o nich również ksiądz w ogłoszeniach po każdej mszy niedzielnej. Obecnie Ochotnicza Straż Pożarna w Pszowie liczy około dwustu członków wspierających i dwudziestu czterech członków czynnych, to jest takich, którzy biorą bezpośredni udział w akcjach ratowniczo-gaśniczych. W 1995 roku jednostka została Włączona do Krajowego Systemu Ratowniczo–Gaśniczego.
Wytrwałość i nowy wóz
– Czego możemy życzyć sobie w tak szczególnym dniu jak ten? Przede wszystkim wytrwałości. Przez lata pokazaliśmy, co potrafimy. Myślę, że ta jednostka bardzo dobrze wpisała się w życie miasta, w jego społeczność. Jej główną zaletą jest to, że tworzy ją mnóstwo aktywnych ludzi – zauważył prezes OSP w Pszowie, Eugeniusz Danielczyk. Wspomniał też o potrzebach sprzętowych. – Przydałby się nam nowy samochód średni. Obecny, 37–letni, jest już mocno wyeksploatowany – przyznał.
(mas)