Komornik w szkole. Żąda 68 tys. zł
Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych upomniał się o 68 tys. zł. od Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Syryni. Szkoła nie składała bowiem do Funduszu odpowiednich deklaracji, zwalniających z opłaty na rzecz PFRON. Zawaliła pracownica sekretariatu.
Szkoła w Syryni, jak każdy zakład pracy zatrudniający powyżej 25 osób, zobowiązany jest do odprowadzania składek na PFRON. Ale w związku z tym, że od września 2007 roku, a więc od powołania do życia ZSO aż do chwili obecnej do szkoły chodzi kilku uczniów, posiadających orzeczenie o niepełnosprawności, to placówka z takiego obowiązku może być zwolniona. Pod warunkiem, że składane są comiesięczne i coroczne informacje o liczbie zatrudnianych i nauczanych osób niepełnosprawnych. Jednak nie były. Sprawa wyszła na jaw, kiedy do szkoły zapukał... pracownik urzędu skarbowego, informując zaskoczoną dyrektor placówki o konieczności zajęcia ruchomości szkoły – sprzętu sportowego.
Być może placówka uniknie konieczności uregulowania należności. – Prowadzone jest postępowanie wyjaśniające. Jeżeli z zebranego materiału dowodowego będzie wynikało, że Zespół Szkół Ogólnokształcących w Syryni będzie osiągał wskaźnik osób niepełnosprawnych, zwalniający z wpłat na PFRON, Prezes Zarządu PFRON wyda decyzję, w której orzeknie co do istoty sprawy, a postępowanie egzekucyjne zostanie umorzone – poinformowała nas Ewa Balicka-Sawiak, rzecznik prasowy PFRON.
Wizyta komornika w szkole zaskoczyła wszystkich
Sekretarka ukrywała pocztę
SYRYNIA Dyrekcja szkoły zamierzała skorzystać z możliwości nieodprowadzania opłat do PFRON pod warunkiem dostarczania comiesięcznych informacji o liczbie zatrudnianych i nauczanych osób niepełnosprawnych. Za wysyłanie informacji do PFRON dyrektor odpowiedzialną uczyniła pracownicę sekretariatu ZSO, pełniącą obowiązki kierownika gospodarczego szkoły. Ta przez kilka lat nie wysłała do Funduszu ani jednej informacji. Do dyrekcji nie trafiały żadne sygnały, że coś jest nie w porządku. Dopiero ponad 1,5 roku temu Fundusz zaczął domagać się od szkoły wyjaśnienia przyczyn nieskładania informacji. Nie otrzymywał żadnych odpowiedzi, więc wszczął postępowanie w sprawie określenia wielkości składek jakie szkoła w Syryni jest mu winna. Również i na to szkoła nie odpowiadała. W końcu więc wydał decyzję o uregulowaniu zaległych należności. O każdym kroku Fundusz korespondencyjnie informował szkołę co najmniej od 2011 roku za pośrednictwem poczty, przesyłką poleconą, ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Dlaczego szkoła nie reagowała? Pocztę odbierał kierownik gospodarczy szkoły, a więc ta sama osoba, która wcześniej nie wysyłała odpowiednich informacji do Funduszu. Kobieta nie ujawniła korespondencji dyrektorowi szkoły. Nie rejestrowała jej też w książce kancelaryjnej, prowadzonej przez sekretariat szkoły. Nie starała się w żaden sposób odkręcić sprawy. Najwyraźniej liczyła, że jakimś cudem uda się ją zamieść pod dywan. I rzeczywiście długo nikt w ZSO nie wiedział, że PFRON przeprowadził postępowanie, które zakończyło się wydaniem pięciu decyzji na łączną kwotę ponad 68 tys. zł. Sprawa wyszła na jaw kiedy 19 września do szkoły zapukał... pracownik urzędu skarbowego, informując zaskoczoną dyrektor placówki o konieczności zajęcia ruchomości szkoły – sprzętu sportowego.
Uda się uniknąć kary?
Wizyta pracownika US wywołała w szkole szok. Urzędnik spisał protokoły dotyczące zajętego sprzętu, z adnotacją pozostawienia ruchomości pod nadzorem dyrektora, więc uczniowie mogą z niego korzystać. Joanna Frydrych, dyrektor ZSO ma nadzieję, że całą sprawę uda się wyjaśnić. Wywalczyła już w Funduszu anulowanie następnej decyzji na kwotę 17 tys. zł. Udało się również wznowić postępowanie w sprawie wcześniejszych decyzji. – Jestem przekonana, że uda się wyjaśnić w drodze wznowionego postępowania, iż szkoła nie była zobowiązana do uiszczania opłat z racji spełniania kryteriów w zakresie kształcenia osób niepełnosprawnych. Cały problem wyniknął z nieodpowiedzialnego zachowania jednego pracownika – mówi Joanna Frydrych.
Ukrywanie dokumentów przypłaciła pracą
Pani dyrektor przyznaje, że zupełnie nie potrafi zrozumieć postępowania swojej pracownicy. – Zresztą ona sama też tego nie potrafi wyjaśnić. Pracowałam z nią jeszcze przed powołaniem Zespołu, kiedy byłam dyrektorem gimnazjum. Nie miałam z nią wcześniej problemów. Ufałam jej, zresztą w takiej jednostce jak szkoła trzeba ufać swoim podwładnym, bo nie da się samemu zrobić i przypilnować wszystkiego. Gdyby przyznała się do tego, że czegoś tam nie potrafiła zrobić, czy zapomniała o czymś, to bym to zrozumiała. Za takie rzeczy się nie zwalnia. Jednak jej postępowanie z dokumentacją wysyłaną przez PFRON przesyłkami poleconymi i niepowiadomienie mnie o istniejącym problemie było niedopuszczalne i wiązało się z konsekwencjami naruszenia dyscypliny finansów publicznych – mówi dyrektor szkoły. Dlatego nie miała wyjścia i dyscyplinarnie zwolniła pracownicę.
Nieracjonalne postępowanie
Osoba, która dopuściła się zaniedbań, a później świadomie ukrywała korespondencję z Funduszu to 35-letnia mieszkanka Syryni. Nie wiadomo, czym się kierowała. W czasie krótkiej rozmowy z dziennikarzem stwierdziła jedynie, że wszystko to kosztowało ją już zbyt wiele nerwów. Dwa dni po tym jak sprawa wyszła na jaw, do szkoły dostarczyła odręczne oświadczenie, w którym przyznała, że w „sposób rażący i niczym nieuzasadniony zaniedbała obowiązki służbowe”. Bez słowa o tym dlaczego tak zrobiła. – Gdyby chodziło o to, że przywłaszczyła jakieś pieniądze, to byłby to już jakiś motyw godny pożałowania, ale jednak motyw. Ale w tym przypadku ta dziewczyna zupełnie nic z tego nie miała. Do pewnego momentu w zasadzie nic wielkiego jej nie groziło, wystarczyło się przyznać i naprawić zaniedbania. A mimo to zdecydowała się ukrywać całą sprawę, aż stała się poważna. Nic rozumiem jej działania. Nikt chyba nie rozumie – dziwi się Ewa Ciuberek, dyrektor Gminnego Zakładu Obsługi Placówek Oświatowych.
Artur Marcisz