Droga idealna nie jest, ale jaka frajda!
Jechaliśmy autostradą z Mszany do Czech.
Sobota, 8 grudnia. Mija tydzień od otwarcia odcinka A1 od granicy z Czechami do węzła w Mszanie. Postanowiliśmy sprawdzić, jak jedzie się tą drogą i jaki jest na niej ruch. Na autostradę w Mszanie wjeżdżamy o godz. 13.55. Jest kilka stopni mrozu, lekka mgła. Przed nami solarka obficie posypuje solą drogę. W kabinie samochodu zauważamy ogromny transparent z napisem: „Polska”.
Krótkie ograniczenie
Za około 500 metrów znak ograniczenia do 50 km/h, jeden z pasów ruchu wyłączony. Ale to tylko kilkaset metrów. Po chwiliotwierają się przed nami oba pasy A1. Można dodać gazu.
Ruch minimalny. W stronę czeskiej granicy szusuje kilka aut, większość na rodzimych numerach rejestracyjnych. Z Czech do Polski ruch jeszcze mniejszy, zauważamy samochody na cieszyńskich rejestracjach. Niektórzy z pasażerów aut filmują przejazd kamerami. Jedzie się nieźle, choć kiedy miejscami samochód zaczyna się trochę trząść na nierównościach nawierzchni, mój pasażer rzuca: „no, idealna to ta droga nie jest”. Mijamy tablice informacyjne, m.in. z napisem „gmina Godów”, jedziemy pod mostem w Skrzyszowie, następna tablica – „gmina Gorzyce”. Za chwilę ograniczenie do 110 km/h, potem 90 km/h i ani się spostrzegliśmy – przekraczamy granicę Czeskiej Republiki. Zjazd w Boguminie i jesteśmy na rondzie, z którego wracamy na polską stronę. Cały przejazd trwał może z 12 minut.
Do Gdańska 564
Wracamy mijając dużą tablicę, która informuje nas, że do Gdańska mamy 564 km. No tak, byłoby nieźle gdyby dało się przejechać cały ten „kawałek” nad morze autostradą. Z marzeń wyrywa nas inna tablica informacyjna „MOP Mszana”, (MOP czyli miejsce obsługi podróżnych – wydzielony w pasie drogowym teren, m.in. z miejscami postojowymi dla pojazdów) na której wszystkie znaki informacyjne – stacja benzynowa, wc, parking – przekreślone są żółtą taśmą. MOP nieczynny, most na węźle w Mszanie do poprawki. Dalej do autostradowego węzła w Świerklanach już tylko drogami objazdowymi przez Mszanę i Połomię. Na zjeździe w Mszanie znowu mijamy solarkę i wracamy do szarej, drogowej rzeczywistości.
Ale i tak, choć w jedną stronę to zaledwie 15 km autostrady, to trzeba przyznać, frajda z jazdy była niezła.
Anna Burda-Szostek