Podglądanie to ich hobby
Michał Janosz i Tomasz Sczansny z Rydułtów zajmują się birdwatchingiem, czyli obserwowaniem ptaków.
W mieście żyją aż 82 gatunki ptaków. Wszystkie zostały ukazane i opisane w książce „Na rydułtowskim niebie”. Autorami publikacji są Michał Janosz, pracownik rydułtowskiego urzędu miasta, który obserwacją ptaków i prowadzeniem notatek na ich temat zajmuje się amatorsko od 11 lat oraz Tomasz Sczansny, absolwent wydziału leśnego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, który na co dzień pracuje w Parku Krajobrazowym Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich i tam zajmuje się ochroną przyrody. – Książka powstała, by pokazać ludziom bogactwo tej fascynującej i spektakularnej gromady zwierząt. Większość z nas kojarzy bociana, jastrzębia, wróbla czy gołębia. Tymczasem skład gatunkowy awifauny w Rydułtowach jest naprawdę zasobny – wyjaśnia Michał Janosz. Okazuje się, że w mieście można natknąć na przykład na gęgawę, krogulca, śmieszkę, kwiczoła, piecuszka, jera, grubodzioba lub raniuszka.
Odgłosy godowe z głośnika
Prowadzone obserwacje, wykorzystane później w książce, trwały kilka lat. Wymagały dużego zaangażowania, cierpliwości, ale przede wszystkim dawały mnóstwo satysfakcji. – Lubię sowy, to nocne nasłuchiwanie i wabienie ich. Na terenie miasta stwierdziliśmy obecność dwóch gatunków tych ptaków – podkreśla Michał Janosz i opisuje, jak wyglądały poszukiwania. – Pojechaliśmy na terytorium puszczyka i odtwarzaliśmy odgłosy godowe, żeby zidentyfikować, czy w ogóle tam jest. Nie mogliśmy jednak przesadzić, bo to nieetyczne. Samiec mógłby się zdenerwować, że ktoś zajmuje jego terytorium. W takich sytuacjach potrzebny jest umiar – wyjaśnia Michał i dodaje, że w Rydułtowach puszczyki gniazdują w lesie Dąbrowiak i zadrzewieniach w okolicy tunelu przy ulicy Raciborskiej.
Wzięty za złodzieja
Autorzy książki nie ograniczają się do obserwowania rydułtowskiego nieba. Podejmują też liczne podróże po kraju, których celem jest poszukiwanie ciekawych i rzadkich gatunków ptaków. – Każdego roku pokonujemy tysiące kilometrów. Mój rekord to 1200 km w 28 godzin. Akurat celem podróży była kraska – piękny ptak, który wymiera. Udało mi się ją zobaczyć, ale trzeba mieć świadomość, że nie zawsze tak jest – mówi Michał Janosz, który podgląda ptaki za pomocą lunety. Zaczynał od radzieckiej lornetki. Żeby znaleźć się jak najbliżej ptaków Michał i Tomasz korzystają z siatek maskujących czy budowanych na drzewach czatowni. – Kiedyś zostałem wzięty za złodzieja. Na polach w Czernicy szukałem ortolana. Jeździłem po wyznaczonych drogach i nasłuchiwałem jego charakterystycznego głosu – relacjonuje Michał. W pewnym momencie zaczepił go właściciel pola sugerując, że kradnie truskawki. – Tłumaczyłem mu, że mam lornetkę i obserwuję ptaki. Na co on, że pewnie koledzy kradną, a ja pilnuję. Dopiero, kiedy pokazałem mu książki i aparat, uwierzył. Później sam zaproponował, że da mi truskawki – śmieje się Michał.
(mas)