Nie będzie ulicznej rundy Drift Open
Do dziś nie zostały uregulowane należności za zniszczenia spowodowane zeszłoroczną edycją imprezy driftowej
WODZISŁAW W sierpniu ubiegłego roku w Wodzisławiu odbyła się uliczna runda Drift Open, czyli zawody w niezwykle widowiskowym driftingu, któremu towarzyszą duże emocje i zapach palonej gumy. Trasa zawodów została wyznaczona na ul. Czarnieckiego w Wodzisławiu. W tym roku miała zostać przeniesiona na ul. Skrzyszowską. Miała, bo impreza nie dojdzie do skutku. – Dostaliśmy za mało czasu, by skonsolidować działania – informuje Krzysztof Dybiec, prezes Izby Gospodarczej w Wodzisławiu, która zajmowała się organizacją imprezy.
Bez jednoznacznej odpowiedzi
Tym razem Izba Gospodarcza również wzięła na barki rolę potencjalnego organizatora zawodów. Ale czasu było mniej. – Dostaliśmy od federacji Drift Open tylko 10 dni na podjęcie decyzji. Pewne było, że tym razem imprezy nie uda się przeprowadzić bezkosztowo, tak jak rok temu. Konieczna była też współpraca z miastem, powiatem i odpowiednimi służbami, w tym z policją – wylicza Dybiec. Zaczęły się rozmowy pomiędze stronami. Jaki był ich efekt? – Dziesięć dni nie wystarczyło, by dać jednoznaczną odpowiedź. Nie byliśmy w stanie sprawdzić, czy damy radę finansowo i organizacyjnie – dodaje Dybiec.
Kwestia ubezpieczyciela
Miasto, powiat i policja podkreślają, że nie wpłynęły do nich żadne oficjalne pisma w sprawie zorganizowania II edycji Drift Open. Dowiedzieliśmy się również, że do dziś do Powiatowego Zarządu Dróg nie wpłynęły pieniądza ze zniszczenia spowodowane zeszłoroczną imprezą. Chodzi o barierki chodnikowe przy ul. Czarnieckiego, która jest drogą powiatową. Straty sięgają około 3 tys. zł. – Roszczenia nie zostały uregulowane – informuje rzecznik starostwa, Wojciech Raczkowski. Z kolei Urząd Miasta w Wodzisławiu zaznacza, że w dalszym ciągu jest otwarty na rozmowy w sprawie organizacji zawodów, ale najpierw główny organizator musi spełnić warunki. – Prezydent wysłuchał uwag komendy powiatowej policji i zarządcy dróg, na których odbywała się zeszłoroczna impreza. Podmioty te mają wiele zastrzeżeń do organizatora odnośnie niespełnionych warunków, które miały być zachowane w czasie realizacji imprezy. Inicjatywa spełnienia tych warunków leży więc po stronie organizatora – przypomina rzecznik urzędu miasta, Barbara Chrobok. Prezes Krzysztof Dybiec wyjaśnia, że sprawa nieuregulowania należności nie jest kwestią złej woli. – Kwestia rozbija się u ubezpieczyciela. Najpierw miał zapłacić, później miało dojść do naprawy. Ustalamy szczegóły – puentuje.
(mas)