Są pieniądze na Sakandrzok. Czy Wodzisław skorzysta?
WFOś przeznacza 2,1 mln zł pożyczki na likwidację uciążliwego zalewiska
WODZISŁAW – To koniec naszej kilkuletniej gehenny. Gdyby nie nasz upór to by to nie ruszyło – mówią z ulgą mieszkańcy ul. Syrokomli. Walczyli o likwidację zalewiska, które regularnie podtapiało ich domostwa. Interweniowali u władz Wodzisławia, powiatu, u wojewody, w inspekcji sanitarnej, u posłów Ryszarda Zawadzkiego i Bolesława Piechy, w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. 25 marca Wanda Grzelak, liderka mieszkańców walczących o Sakandrzok dostała telefon z WFOŚ w Katowicach o przyznaniu preferencyjnej, częściowo umarzalnej podwyżki. – Bardzo się ucieszyłam. Pieniądze znalazły się dzięki naszej grupie i naszemu radnemu Janowi Zemło, który chodził z nami za sprawą od samego początku. Jesteśmy też wdzięczni mediom – mówi pani Wanda. – Jesteśmy oczywiście wdzięczni prezydentowi Kiecy, że podjął się zadania, bo te sprawy musiało załatwić miasto, ale to przede wszystkim zasługa pani Wandy. Pisała pisma, dzwoniła, pilnowała, zbierała dokumenty. Pan Zemło jako jedyny poruszał temat w radzie miasta – mówi Wioletta Furtok.
Oby nie okazało się jednak, że optymizm mieszkańców jest przedwczesny. Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia powiadomił radnych o pożyczce 27 marca na sesji. – Na razie tylko informuję. Jest to pożyczka, oczywiście preferencyjna, nisko oprocentowana, częściowo umarzalna, ale pożyczka, która zwiększy limit zadłużenia i zobowiązań miasta. Dlatego nie byliśmy w stanie przygotować na dzisiaj podjęcia tej decyzji. To kwestia decyzji o bardzo ważnym zadaniu na kwotę 2,1 mln zł – mówił prezydent. Radni wraz z urzędnikami przeanalizują temat na komisjach przed następną sesją. Najprędzej do ewentualnego głosowania nad przyjęciem pożyczki dojdzie na sesji w kwietniu.
Brak entuzjazmu wśród włodarzy Wodzisławia bierze się z faktu, że wnioskowali o pieniądze w formie bezzwrotnej dotacji i pożyczki. Kwota pożyczki do zwrotu byłaby niższa. Mieszkańcy, którzy od 2006 roku zabiegają o Sakandrzok, nie wyobrażają sobie, by zrezygnować, kiedy pieniądze są przyznane. Wanda Grzelak zauważa, że przecież pożyczka w 40 proc. będzie umorzona. – Przecież lepszych warunków nie można dostać – mówi wodzisławianka. Prezydent Kieca wyjaśnia jednak, że częściowe umorzenie wcale nie oznacza oddania funduszowi 40 proc. mniej. Ta suma zostanie umorzona pod warunkiem zainwestowania równowartości w inne przedsięwzięcie ekologiczne. Zatem tak czy inaczej te pieniądze trzeba wydać. A nowa inwestycja zwykle oznacza jeszcze dodatkowe koszty w postaci sfinansowania projektu, dokumentacji.
(tora)