Po naszej interwencji znów mają wodę
Sprawa Gabrieli i Mariusza Bochenków z Pszowa, którzy przez rok nie mieli dostępu do bieżącej wody, znalazła swój szczęśliwy finał.
PSZÓW Gabriela i Mariusz Bochenkowie z Pszowa datę 4 grudnia zapamiętają jeszcze długo. Wtedy z ich kranów znów popłynęła woda. Na tę chwilę czekali dokładnie rok i jeden dzień. - Odkręciłam kurek i woda leci. Szczęście nie do opisania. Pralka pracowała non stop, wieczorem wszyscy po kolei brali kąpiel. To będą najlepsze święta Bożego Narodzenia. Nawet futra z norek pod choinką nie sprawiłyby mi takie radości jak to, że znów mamy bieżącą wodę. Teraz spokojnie możemy zaprosić do nas najbliższych - cieszy się Gabriela Bochenek.
Było beznadziejnie
Ale jeszcze niedawno sytuacja wydawała się patowa. Pod koniec października na naszych łamach pisaliśmy o tym, że małżeństwo zajmuje jeden z dwóch wybudowanych na tej samej działce domów w Krzyżkowicach. Bliżej ulicy mieszkał ojciec pani Gabrieli, który obiecywał, że przepisze córce i zięciowi dom, ale kiedy sam ponownie się ożenił, zmienił zdanie, a pomiędzy rodzinami coraz częściej dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji. W opinii małżeństwa to ojciec często generował konflikty, a wreszcie założył im sprawę, która zakończyła się tym, że Sąd Rejonowy w Wodzisławiu orzekł eksmisję małżonków i przyznał im prawo do lokalu socjalnego. Jednocześnie orzekł o wstrzymaniu wykonania opuszczenia lokalu do czasu, aż Pszów przyzna mi lokal socjalny.
Najgorsze nastąpiło jednak w grudniu poprzedniego roku, kiedy ojciec zakręcił wodę, bo w piwnicy domu, w którym mieszkał, były dwa liczniki, a dom zajmowany przez państwa Bochenków nie był wyposażony w osobne przyłącze wodociągowe. Później ojciec sprzedał dom, wyprowadził się, a małżeństwo przez zawiłości z własnością budynku nie widziało, jak problem rozwiązać. O sprawie poinformowali policję, PWiK, miasto Pszów i sanepid, ale nikt nie miał możliwości, by im pomóc.
Zmiana po artykule
Ponieważ nowi właściciele sprzedanego przez ojca domu w rozmowie z nami zadeklarowali, że zgodzą się na to, by Bochenkowie opłacili sobie ponowne zamontowanie licznika i sami płacili za swoje zużycie wody, małżeństwo udało się do nich z wizytą. - Po tym, jak wszystko zostało opisane w gazecie, wielu ludzi miało do nas całkiem inne podejście. Myślę, że nasi nowi sąsiedzi również. Wcześniej bazowali na tym, co mówił im o nas ojciec i jego żona. Na szczęście nowi sąsiedzi zadzwonili do wodociągów, tam nasza sprawa została rozpatrzona, przyjechali panowie, spisaliśmy umowę i z kranów popłynęła bieżąca woda - opowiada pani Gabriela. - W ramach podziękowań kupiłam sąsiadom bombonierkę i kawę. Porozmawialiśmy, sąsiadka pytała, jak sobie radziłam. Naprawdę było sympatycznie - cieszy się kobieta.
Zdrowia i sprawiedliwości
Pan Gabriela dodaje, że serdeczne podziękowania należą się nie tylko nowym sąsiadom. - Ale też Markowi Fibicowi, instruktorowi nauki jazdy naszego syna, który skierował nas do Nowin, całej redakcji „Nowin Wodzisławskich”, za opisanie sytuacji oraz PWiK z panem prezesem Wiesławem Blutko na czele - wymienia pani Gabriela. Na pytanie, czego życzyć jej rodzinie na święta, odpowiada: - Zdrowia, sprawiedliwości i tego, by te święta były lepsze, niż poprzednie - puentuje.
(mas)