Jak bum-cyk-cyk miała być porażka, wyszło ortograficzne mistrzostwo
19-letnia Małgorzata Grzonka wicemistrzynią języka polskiego
MSZANA Totalna porażka – pomyślała 19-letnia Małgorzata Grzonka z Mszany po napisaniu dyktanda na warszawskim Ursynowie. Ale po ogłoszeniu werdyktu miłe zaskoczenie – zdobyła tytuł wicemistrza języka polskiego w kategorii juniorów.
Psychologia i mentalizm
Nastolatka od kilku lat bierze udział w konkursach ortograficznych. Jak podkreśla, miłością do języka polskiego zaraziła ją polonistka z gimnazjum, Monika Kowalska. W 2010 r. Małgorzata Grzonka zajęła I miejsce w jastrzębskim dyktandzie, zdobywając tytuł Jastrzębskiego Małego Mistrza Ortografii. W tym roku była najlepsza w konkursie Najlepsze pióro Jastrzębia, w kategorii reportaż. – Ale to nie tak, że ciągle wertuję słowniki – śmieje się. – Przeglądam je tylko wtedy, gdy przygotowuję się do jakiegoś konkursu. W wolnym czasie studentka I roku psychologii na Uniwersytecie Śląskim czyta książki psychologiczne, o mentalizmie, sukcesie, biznesie oraz reportaże. Marzy o pracy dziennikarki.
Katowickie marzenie
Ambicją pani Małgorzaty jest wygrana w znanym, ogólnopolskim dyktandzie organizowanym w Katowicach. Ortografię szlifuje biorąc udział w różnych, lokalnych konkursach. – Otworzyłam Google i sprawdzałam, gdzie organizowane jest teraz jakieś dyktando – opowiada. – Było coś nad morzem, no ale tak daleko przecież nie pojadę. Kolejny konkurs organizowano na warszawskim Ursynowie. W sumie może być – pomyślałam. – Tym bardziej, że tekst tego dyktanda przygotowuje prof. Bralczyk, który pisze też „moje” dyktando katowickie.
Do boju!
Na podbój Warszawy wyruszyła 17 listopada, w środku nocy, o godz. 3.00. Pięć godzin jazdy pociągiem, przesiadka do miejskiego autobusu, w którym spędziła kolejne 40 minut i wreszcie znalazła się wśród uczestników konkursu. Zgłosiło się ich około 300. Byli dorośli, młodzież, całe rodziny z małymi dziećmi.
- Kiedy usłyszałam tekst dyktanda pomyślałam: co ja tu robię. Większości słów zawartych w tekście nigdy nawet nie słyszałam, bo dyktando naszpikowane było staropolskimi wyrażeniami.
Mżorzanka?
„Żętyca”, „życica”, „ożanka”, „warżka” – to tylko niektóre z tych smaczków. Jednak pani Małgosia poległa na „sczerniałym urzecie”. – Do dziś nie wiem co to ten „urzet”, który napisałam przez „ż” – mówi. Drugi błąd nastolatka zrobiła w wyrazie „żorzanka”, oznaczającym mieszkankę Żor. – No wiem, to straszny obciach mieszkać 30 km od Żor i źle napisać ten wyraz. Ale jak większość piszących źle usłyszałam to słowo, które w wydaniu odczytującej je osoby, brzmiało jak „mżorzanka” ( w teście było: „jakem żorzanka”) i tak też je napisałam.
Pewna klęski od razu chciała wracać do domu. Poczekała jednak na wyniki i tu, ku jej zaskoczeniu okazało się, że wcale nie było tak źle. W VIII Ursynowskim Dyktandzie im Andrzeja Ibisa-Wróblewskiego w Warszawie zdobyła tytuł wicemistrza języka polskiego w kategorii juniorów (15-20 lat). Do pamiątkowej statuetki był i załącznik w postaci czytnika e-booków.
Wysokie miejsce w ursynowskim konkursie ortograficznym to dobry prognostyk przed przyszłorocznym dyktandem katowickim, do którego przygotowuje się nastolatka z Mszany. Trzymamy więc kciuki.
(abs)
Dyktando Ursynowskie
Wymyślony ad hoc przepis na wpół poważny
Cud-dziewczyno
pójdźże tu!
Wieszli, czy do żętycy
wrzucić wprzód
warżkę z gółki, z hoi miód?
- Niech no by i miodu szklanka,
niechajby, jakem żorzanka.
Zżętą ożankę do dzieży włóż,
sczerniały urzet pokrójże w skos,
razem z życicą na wietrze susz.
Wpółususzoną w try miga krusz,
zanim je zwarzy mróz.
- Moja prababka z Drohobycza,
męża miała z Marrakeszu, jak bum-cyk-cyk,
w swym przepisie tak wylicza,
a to jest przepis huculskich strzyg:
mdłosłodką parz nibyjagodę,
kwiat żabiścieku warząchwią krusz,
piórko pustułki dołóż młodej
i pij żętycę z miśnieńskich kruż.