U św. Józefa Robotnika pięknie kolędowali
GODÓW W przeddzień święta Trzech Króli w kościele pw. św Józefa Robotnika odbyło się Ósme Adeste Fideles – festiwal kolęd, organizowany co roku przez godowską parafię.
Jak zawsze nie zabrakło niespodzianek – tym razem były to odwiedziny Remigiusza Rączki oraz tajemniczego gościa z Afryki. Jak się okazał był nim ojciec Eric Kossi Hounake – misjonarz werbista, posługujący obecnie w rybnickiej parafii Królowej Apostołów Księży Werbistów. Świetnie mówiący po polsku kapłan szybko zjednał sobie serca słuchaczy swoją skromnością i poczuciem humoru. Opowiedział nieco o swoim kraju – pochodzi z Togo, a w Polsce mieszka od 6 lat. Drugiego z gości - Remigiusza Rączki nikomu nie trzeba przedstawiać. W Godowie co prawda nie gotował, za to dał się poznać jako znakomity gawędziarz.
Do Godowa przyjechało ponad 40 – solistów, zespołów, chórów. - Poziom był niesamowicie wysoki. W zasadzie nie ma tu słabych wykonawców, którzy w jakiś sposób odstawaliby od reszty – podkreśla Jolanta Kulej, dyrektor artystyczny festiwalu.
Jury festiwalu, w skład którego wchodziły Maria Pytlik, Urszula Holona, Wiesława Parma, Bogumiła Stolarska i Jadwiga Baron, wybierając najlepszych wykonawców miało ciężki orzech do zgryzienia. Dlatego w tym roku przyznało aż trzy festiwalowe grand prix. Trafiły one do zespołu muzyki wokalnej Lege Artis z Pszowa, zespołu Septyma z Zebrzydowic oraz zespołu Evy Seinerovej z Czech. Ponadto wybrano najlepszych wykonawców w niektórych kategoriach. W kategorii chór wygrał Cantantes Domino z Jastrzębia Zdroju, w kategorii solista-gimnazjum Marta Nowosielska z Radlina, w kategorii solista-szkoła podstawowa ex aequo Piotr Wdowczyk z Jastrzębia i Kinga Komarek z Radlina, w kategorii zespół-dorośli Znak Pokoju z Czernicy, w kategorii zespół-gimnazjum/liceum Kameleon z Gorzyc, a w kategorii zespół-szkoła podstawowa ex aequo Znaczki z Czernicy i Akord z Gorzyc.
Podsumowaniem jakże udanego festiwalu był koncert popularnej grupy muzycznej Carrantuohill.
(art)
Remigiusz Rączka ze słuchaczami przywitał się jak dobry obyczaj nakazuje – śląskim winoszowaniem, czyli noworocznymi życzeniami. - Tylko raz miałem bunt, kiedy w mając 16 lat stwierdziłem, że nie będę winszował, a złożę normalne życzenia. No więc złożyłem babci życzenia noworoczne. Ona mi podziękowała i odpowiedziała: „A teraz mi synku normalnie powinszuj” - opowiadał Rączka w przerwie między kolejnymi występami uczestników konkursu.