200 motocyklistów, Indianie i rewolwerowcy
MSZANA. – Motor, to coś pięknego. To wolność. Podczas takich spotkań porozmawiamy sobie o życiu, żadnej polityki – mówi 73-letni Ernest Ostrzołek z Połomi, najstarszy uczestnik festynu Moto-country, zorganizowanego w minioną sobotę w Mszanie. Spotkanie otworzył widowiskowy przejazd kolumny motocyklistów ulicami Mszany. Potem na scenie ośrodka kultury wystąpiły zespoły Blend, Drops i Ala Boncol. Pojawili się też Indianie z lassami, kowboje z rewolwerami i skąpo ubrane tancerki. A na zakończenie pozorowana rozróba w saloonie.
Organizatorem zabawy był Gminny Ośrodek Kultury w Mszanie oraz radny Adam Brudny z grupy motocyklowej Sami swoi. Na Moto–country przyjechało ponad dwustu motocyklistów z całego regionu, a nawet z Katowic czy Gliwic. Niektórzy całymi rodzinami, nawet z małymi dziećmi. – Społeczność motocyklistów jest jak jedna wielka rodzina. Motory nie są tylko dla facetów. To sposób życia, także rodzinnego – mówi Darek, jeden z uczestników imprezy.
– Tym razem pogoda dopisała, choć bez deszczu się nie obyło, na szczęście padało bardzo krótko. Mam nadzieję, że z roku na rok na imprezę będzie przychodzić także więcej mieszkańców Mszany, bo nie robimy festynu tylko dla motocyklistów – mówił Adam Brudny.
(abs)