Czym pachnie w Zwonowicach?
– W rybnickim Classenie palą czym się da i trują na potęgę – alarmuje w liście do redakcji nasz czytelnik. – To zemsta niezadowolonego pracownika – ripostuje szefostwo firmy i otwiera drzwi do zakładu.
ZWONOWICE To już drugi sygnał dotyczący uciążliwości ogromnego zakładu zlokalizowanego w podrybnickich Zwonowicach, jaki dotarł do naszej redakcji w ostatnich miesiącach. Zarzut ciągle ten sam – dymiąca kotłownia firmy Classen Pol. List dotarł do nas w ostatnim tygodniu września. – Chciałbym zwrócić uwagę na zakład Classen Pol w Zwonowicach i jego dymiące i śmierdzące kominy kotłowni – pisze w liście nasz czytelnik podpisując się z imienia i nazwiska. – W kotłowni spalane są odpady z produkcji to znaczy listwy z drzwi oklejanych - mielone z klejem i okleiną. Ostatnio została tam uruchomiona duża hala z lakiernią. Smród niesamowity. Odpady z tej lakierni są przez filtr doprowadzane również do tej kotłowni i spalane. Jest to bardzo uciążliwe dla samych pracowników jak i blisko położonych domów mieszkalnych. Zapomniałem dodać gdy są powiadomieni o kontroli spalin na tej kotłowni wtedy przy przeprowadzanych pomiarach oczywiście piec jest opalany jak zwykle czystymi trocinami bez kleju czy okleiny by było wszystko w normie – wymienia i dodaje, że zakład ma zaprzestawać złych praktyk przed kontrolami.
To dla nas towar
Postanowiliśmy sprawdzić co rzeczywiście dzieje się na terenie jednego z większych zakładów funkcjonujących w Rybniku. Szefostwo firmy postanowiło ustosunkować się do zarzutów, aby wyjaśnić jak działa zakładowa kotłownia. – Podczas obróbki materiałów powstają u nas dwa główne rodzaje odpadów – wióry i pył z czystego drewna oraz pył z płyt typu MDF – tłumaczy oprowadzając nas po zakładzie Fryderyk Badura, wiceprezes zarządu Classen Pol S.A.. – Te pierwsze są przez nas zagospodarowane w stu procentach i wykorzystujemy je przez cały rok do ogrzewania zakładu i procesów technologicznych. Pył z płyt MDF również nie jest dla nas problemem. To nie odpad, który musimy spalić jak podnosi autor listu, a produkt uboczny, który sprzedajemy, i za który otrzymujemy dość dobre pieniądze. Ilość pyłu z płyt MDF to ponad 12 ton na dobę. Nielogicznym jest abyśmy spalali coś co możemy sprzedać. Nasze potrzeby energetyczne w pełności są pokryte odpadami drewnianymi – wylicza.
Lakiernia jeszcze nie działa
Kotłownia w naszym zakładzie działa całodobowo, jednak w poszczególnych godzinach jest różne zapotrzebowanie na ciepło. Piece są całkowicie zautomatyzowane i połączone z wydajnymi filtrami. Dym z kominów kotłowni nie wydobywa się, a jeżeli miałby się wydobywać to efekt spalania odpadów drewnianych, niemal w całości drewna sosnowego – zapewnia Paweł Sułkowski, kierownik utrzymania ruchu w Classenie i dodaje, że lakiernia nie może truć, bo... nie została jeszcze uruchomiona.
Rozżalony i poinformowany
Skąd więc list, który trafił do naszej redakcji? – List, który trafił do Państwa redakcji pochodzi najprawdopodobniej od byłego pracownika naszego zakładu, który rozstał się z firmą. Jego wysłanie zbiegło się w czasie z restrukturyzacją w naszej firmie. Kilkudziesięciu osobom zmieniono warunki pracy, co mogło wywołać u części niezadowolenie. To duży zakład zatrudniający prawie pięćset osób i przy takiej liczbie osób nie zawsze udaje się wszystkich zadowolić. Podobnie jak w innych zakładach występuje u nas naturalna rotacja pracowników i część z nich rozstając się z firmą próbuje nam szkodzić. Kwestie techniczne, o które pan pyta, wskazują jednoznacznie, że to osoba znająca doskonale nasz zakład, jednak zarzuty są zupełnie nietrafione – kwituje wiceprezes Badura.
(acz)