Na wstępie
Magdalena Kulok - Dziennikarka Nowin Wodzisławskich
Plotkarskie media regularnie podają sensacyjne szczegóły porodów mam-gwiazd. Że na czas pobytu aktorki, piosenkarki czy celebrytki oddział położniczy został całkowicie zamknięty. Albo że ochrona skrupulatnie sprawdzała odwiedzających, by zapewnić gwieździe spokój. Pełen komfort.
A zwykłe mamy? Chcą przede wszystkim rodzić z pomocą przyjaznego i kompetentnego personelu medycznego. W miejscu, które cieszy się dobrą opinią. Czyli takim, jak porodówka w Rydułtowach. Sęk w tym, że ta porodówka może zniknąć. Może paść ofiarą kłopotów finansowych połączonych szpitali w Wodzisławiu i Rydułtowach. Spowodowanych m.in. tym, że NFZ nie płaci za nadwykonania. No cóż, Polska to kraj, w którym rodzina jest najważniejsza. Brzmi pięknie, ale... Ciągłe oddzielanie odpowiedzialności państwa od różnych podmiotów medycznych skutkuje tym, że pacjenci, w tym przyszli rodzice, coraz częściej mają do czynienia nie ze służbą zdrowia, ale już tylko z opieką zdrowotną.
Dyrekcja szpitali i powiat stanęły wobec brutalnego faktu - przygotować i wprowadzić bolesne zmiany, albo w przyszłości zlikwidować lub sprywatyzować któryś ze szpitali. Plan - na razie tylko plan - reorganizacji obu szpitali zawiera w sobie likwidację oddziału ginekologiczno-położniczego w Rydułtowach. Całość kontraktu miałby w tym przypadku realizować oddział w Wodzisławiu.
Gdy dowiedziałam się o zamiarze likwidacji rydułtowskiej porodówki, aż trudno było mi w ten pomysł uwierzyć. Dlaczego akurat tak dobrze oceniany oddział miałby zniknąć? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie, drodzy czytelnicy, w tekście na str. 4