Z idealnego trawnika pszczoła nie skorzysta
Radni z gminy Lubomia apelują o większe wsparcie dla pszczelarstwa. - Dowiedzieliśmy się, że ostatniej zimy nie przeżyło od 30 do 50 proc. pszczół z terenu naszej gminy - mówił na sesji radny Marek Szebesta.
LUBOMIA Radni z komisji gospodarki przestrzennej, rolnictwa i ochrony środowiska spotkali się z pszczelarzami z gminy Lubomia. - Łącznie na terenie gminy mamy 17 pszczelarzy zrzeszonych w kołach pszczelarskich. Zależało nam, by pszczelarze wskazali obszary, w których gmina mogłaby pomóc - relacjonował na październikowej sesji rady gminy Marek Szebesta, przewodniczący komisji gospodarki przestrzennej.
Niezbędne
Spotkanie z pszczelarzami sprowadzało się przede wszystkim do kwestii ratowania pszczół przed masowym ginięciem. - Praca pszczół i innych owadów zapylających przynosi wiele korzyści. W samej Europie pszczoły zapylają aż 84 proc. roślin uprawnych. Istnienie pszczół jest niezbędne do utrzymania życia na naszej planecie - przypomniał Marek Szebesta.
Problemy lubomskich pszczelarzy
Dzięki rozmowie z pszczelarzami radni z komisji dowiedzieli się, że ostatniej zimy nie przeżyło od 30 do 50 proc. pszczół z terenu gminy - mimo że owady były dobrze przygotowane do zimowych miesięcy.
Są trzy problemy, z którymi stykają się lubomscy pszczelarze. Pierwszy to niewłaściwe opryski pól, drzew owocowych i ogrodów. A także niewłaściwie zwalczanie chwastów środkami chemicznymi. Jeśli rolnik lub ogrodnik nieodpowiednio zastosuje środki ochrony roślin, to efekt może być opłakany. Przykład? Ktoś wykona zabieg o godz. 15.00, kiedy pszczoły jeszcze pracują. Efekt będzie taki, że owady nie trafią do ula, tylko zginą.
Drugi problem to brak ciągłości tzw. pożytków pszczelich, czyli roślin, które dostarczają pszczołom najwięcej pyłku i nektaru. - Obserwuje się zastępowanie drzew liściastych mało kłopotliwymi iglakami. Obserwujemy też ładnie wykoszone trawniki, na których nie kwitną pospolity kwiaty - mówił Marek Szebesta. Bardzo poważnym problemem są też choroby pszczół.
Akcje, pogadanki
Komisja wspólnie z pszczelarzami wypracowała jednak rozwiązania, które mogą pomóc. I zaapelowała do władz gminy, by włączyły się w ratowanie pszczół przed ginięciem. - Możemy pomóc poprzez akcje uświadamiające skierowane do gospodarstw rolnych oraz mieszkańców posiadających łąki, pola czy ogrody. Możemy przekazywać informacje o sposobach oprysków najmniej szkodzących pszczołom oraz informacje o najchętniej oblatywanych przez pszczoły roślinach. Również gmina może dokonywać nasadzeń wykorzystując rośliny przyjazne pszczołom - podawał przykłady Marek Szebesta. Mówił też o pogadankach przeprowadzanych wśród młodzieży.
Pszczelarzom przydałoby się też wsparcie w zakupie leków i środków profilaktycznych niefinansowanych przez związki pszczelarskie. A także w zakupie nowych plastrów, bo ich wymiana pomaga w eliminowaniu chorób. - Słuszny wniosek. Wpisuje się w tematykę naszych dzisiejszych obrad, bo rozmawiamy o rolnictwie. Składamy apel dotyczący obrony pszczół na ręce wójta - zakończył dyskusję przewodniczący rady, Andrzej Godoj.
(mak)