JSW KOKS Radlin przegrał z Akademią Talentów Jastrzębskiego Węgla
SIATKÓWKA - II liga
Nie będą dobrze wspominać tego pojedynku siatkarze SK JSW KOKS Radlin. W sobotę we własnej hali po kiepskiej grze ulegli 1:3 siatkarzom Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla. Już pierwszy set miał dość niecodzienny przebieg. Radlinianie zdołali doprowadzić do stanu 24:19, a mimo to nie potrafili wygrać seta. Rywal nie grając niczego nadzwyczajnego wyrównał, potem walka toczyła się na przewagi i ostatecznie JSW KOKS przegrał do 28. Przegrana w secie drugim była konsekwencją pierwszej partii. Gospodarze nie potrafili się pozbierać i goście pewnie ich wypunktowali. Trzecia partia to zupełna zmiana oblicza JSW KOKS. Siatkarze poprawili zagrywkę, działał atak i blok. W pewnym momencie osiągnęli 11-punktową przewagę, a ostatecznie rozbili jastrzębian do 16. Jednak w czwartym secie rywale uporządkowali grę, poprawili atak i wygrali mecz, wykorzystując m.in. niemoc gospodarzy w kończeniu kontrataków. Warto podkreślić, iż hala MOSiR w Radlinie tętniła od fantastycznego dopingu kibiców, którzy byli ze swoimi graczami do ostatniej piłki.
(tora)
SK JSW KOKS Radlin - AT Jastrzębski Węgiel 1:3
(28:30, 20:25, 25:16, 21:25)
Po meczu powiedział:
Marek Przybysz, trener SK JSW KOKS Radlin:
Wypadliśmy z gry w pierwszym secie. On ugotował nas całkowicie. Prowadząc 24:20 i nie mając ani jednego dobrego przyjęcia? Bez przesady. Przy całym szacunku dla gości ale oni grali wprowadzanką. To nie była zagrywka. A my ją przyjmujemy na trzeci metr, na czwarty, na piąty. Pogrzebaliśmy tego seta, a on przypuszczam ustawiłby spotkanie. Drugi set - całe pasmo zepsutych zagrywek. Zepsuliśmy ich osiem, albo dziewięć, nie robiąc rywalom krzywdy. Jedynie o trzecim secie można powiedzieć coś pozytywnego. Ale popełniliśmy taką masę swoich własnych prostych błędów, zresztą wracając do pierwszego seta. Dostaliśmy za darmo pięć piłek, wystarczyło wyprowadzić skuteczny kontratak. Ale jeśli się tego nie robi, to jak można wygrać? Zresztą już w meczu z Politechniką (JSW KOKS wygrał 3:1 - przyp. red.) nasz kontratak to była katastrofa. A w tym meczu to nie katastrofa, a dramat.