TS Volley pewnie pokonał JSW KOKS w Radlinie
Siatkówka – II liga
W spotkaniu 9. kolejki piątej grupy siatkarskiej drugiej ligi doszło do derbowego pojedynku, w którym SK JSW KOKS Radlin podejmował TS Volley Rybnik. Po nieco ponad godzinie gry, goście nadspodziewanie łatwo pokonali przeciwników 3:0, w setach do 20, 18 i 19.
Najwyższą notę za derbowy mecz trzeba wystawić kibicom, którzy w sobotnie popołudnie tłumnie pojawili się na trybunach hali MOSiR w Radlinie i zgotowali rywalizującym zespołom doskonałą atmosferę. Bęben, trąbki, chóralne śpiewy i gromkie brawa towarzyszyły siatkarzom od pierwszej do ostatniej piłki. Wśród dopingujących był między innymi Mariusz Prudel, jeden z najlepszych obecnie siatkarzy plażowych świata, w przeszłości zawodnik zarówno klubu z Rybnika, jak i Radlina. Na ławce trenerskiej TS Volley Rybnik zasiadł Dariusz Luks, który większość swojej kariery, najpierw zawodniczej, a następnie trenerskiej, spędził w Radlinie. Dla szkoleniowca była to zatem prawdziwa sentymentalna podróż. Osobistości znanych z gry na najwyższym poziomie nie zabrakło też na parkiecie. Gospodarze mają bowiem w swoich szeregach Sławomira Szczygła i Adama Barteczko, zaś goście Arkadiusza Terleckiego. Cała ta trójka ma na swoim koncie występy w siatkarskiej ekstraklasie. Spotkanie rozpoczęło się od nieznacznej przewagi przyjezdnych, którzy odskoczyli rywalom na dystans trzech punktów, jednak z czasem radlinianie dogonili przeciwnika. Wydarzenie kluczowe dla losów pierwszego seta miały miejsce mniej więcej w połowie partii, kiedy to na zagrywkę po stronie Volleya wszedł Rafał Pawlak. Podopieczni trenera Marka Przybysza mieli straszne problemy, by poradzić sobie z nieprzyjemnym serwisem i stracili kilka punktów z rzędu, a na tablicy wyników zrobiło się 16:11 dla Rybnika. Goście nie dali sobie już odebrać tej przewagi i pewnie wygrali premierową odsłonę do 20. Drugi set miał bardzo podobny przebieg. Tym razem przy stanie 10:10 na zagrywkę w zespole z Rybnika wszedł Michał Szmajduch, a miejscowi, po serii własnych błędów, stracili 4 oczka z rzędu. Radlinianie nie byli już w stanie odrobić strat, a co więcej, przewaga rywali się powiększała, by ostatecznie wynieść 7 punktów. Volley wygrał tego seta do 18. W trzeciej partii podopieczni Dariusza Luksa już na początku wywalczyli kilkupunktową przewagę, ale tym razem siatkarze SK JSW KOKS zdołali złapać kontakt. Jednak w końcówce seta miejscowi strasznie się pogubili i ostatecznie przegrali z kretesem do 19, a cały mecz 0 do 3. Wygrana w Radlinie była dla TS Volley Rybnik piątą w sezonie.
(kp)
SK JSW KOKS Radlin - TS Volley Rybnik 0:3
(20:25, 18:25, 19:25)
KOKS Radlin: Ferdyan, Rybarczyk, Cichoń, Grygiel, Grzywacz, Barteczko, Margulski, Olszewski, Harazim, Szczygieł, Firut, Matczak, Rauza, Lewandowski. Trener: Marek Przybysz.
Volley Rybnik: Pawlak, Dudek, Jarzębowicz, Galiński, Taterka, Skolimowski, Podleśny, Szmajduch, Terlecki, Niestrój. Trener: Dariusz Luks.
Po meczu powiedział:
Dariusz Luks, trener TS Volley Rybnik: Przyjechaliśmy do faworyzowanego zespołu z Radlina, mającego zawodników, którzy grali w Plus Lidze, jak Adam Barteczko czy Sławomir Szczygieł. Cieszymy się z tego zwycięstwa. Zawodnicy podeszli do meczu bardzo skoncentrowani. Na pewno w ostatnich dwóch spotkaniach bardzo pomógł nam powrót po kontuzji Arka Terleckiego, który rządzi i dzieli na boisku. Młodzi chłopcy w moim zespole potrzebowali takiego wsparcia. Cześć i chwała, że Arek wrócił i poukładał nam te „klocki”. Dziś jednak wszyscy zawodnicy zasłużyli na wyróżnienie, bo zagrali z pełną determinacją. Mogę mieć jedynie pretensje o kilka darmowych piłek, które wpadły nam w trzecim secie, ale będziemy nad tym pracować. Ogólnie jestem bardzo zadowolony i oby tak dalej. Radlińską halę znam jak własną kieszeń. Pamiętam, w którym rogu zawsze się rozgrzewałem, na tej siatce atakowałem i rozgrywałem. Dlatego serce mocniej zabiło po przyjeździe tutaj. Na co dzień mieszkam w Radlinie, dlatego przy okazji pozdrawiam wszystkich radlińskich kibiców siatkówki.
Marek Przybysz, trener SK JSW KOKS Radlin: Zapłaciliśmy frycowe za 5 poprzednich spotkań, w których w sumie zagraliśmy 24 sety. Przy kontuzjach, chorobach, bez zmian, Rybnik nas po prostu dziś trochę obnażył. Rywale zagrali przede wszystkim agresywnie zagrywką, a do tego popełnili bardzo mało własnych błędów. My za to wręcz prześcigaliśmy się w tym, kto więcej razy się pomyli. Trudno jednak mieć pretensje do zawodników. Każdemu zdarzy się gorszy dzień. To był nasz najsłabszy mecz w sezonie. Duże znaczenie dla naszego zespołu ma to, że na przyjęciu nie gra Kamil Rauza, który nie trenuje już od trzech tygodni, a on jest jednak tą siłą ognia i wspomaga atakującego. Z drugiej strony, Filip Grygiel, który w poprzednich meczach dawał dobre zmiany, wczoraj rozegrał bardzo ciężkie spotkanie i dziś niestety żadna zmiana nie wniosła nic do gry.