Miasto nie zgadza się na dyktat firm śmieciowych
Stawki zaproponowane przez firmy startujące do przetargu na obsługę śmieciową są dla władz miasta niezrozumiale wysokie. Dlatego będą szukać większej liczby wykonawców.
WODZISŁAW ŚLĄSKI Prezydent unieważnił przetarg na obsługę śmieciową miasta w latach 2016 - 2018. Do przetargu śmieciowego na lata 2016-2018 wystartowały dwie firmy: Naprzód oraz konsorcjum Transgór-Eko, które obecnie obsługuje gospodarkę odpadową w Wodzisławiu Śl. Obydwie oferty przekraczały kwotę 12,5 mln zł, które miasto Wodzisław było skłonne zapłacić. Tańsza z ofert przekraczała pułap o około 700 tys. zł. Władze Wodzisławia nie zamierzały płacić więcej, dlatego przetarg unieważniły. Gdyby zaakceptować tańszą z ofert, stawka za odpady segregowane według wyliczeń urzędników wzrosłaby z 10,80 do 14,50 zł.
Pytanie - co dalej? Nowa umowa śmieciowa miałaby obowiązywać od 1 stycznia 2016 r. Dariusz Szymczak, zastępca prezydenta Wodzisławia Śl. zapewniał na konferencji prasowej, że miasto nie stanie się Neapolem (to włoskie miasto niechlubnie słynie ze śmieci). W aktualnej umowie z konsorcjum Eko-Transgór zawarty jest zapis o możliwości udzielenia zamówienia uzupełniającego. Z tej furtki władze Wodzisławia zamierzają skorzystać i powierzyć konsorcjum gospodarkę odpadami na pierwsze półrocze 2016 r. Pytanie, czy konsorcjum, które startowało dopiero co unieważnionym przetargu będzie chciało dalej świadczyć usługi za aktualne pieniądze. - To będzie przedmiotem negocjacji - mówi Dariusz Szymczak. Dopiero przystąpimy do ustaleń - mówi prezes zarządu Transgóru Antoni Mainczyk. Konsorcjum nie ma obowiązku przyjęcia zamówienia uzupełniającego. Najbliższe miesiące władze Wodzisławia zamierzają przeznaczyć na przygotowanie nowego przetargu. - Jesteśmy zderterminowani, aby nie przyjmować ofert, które nie są korzystne cenowo z naszego punktu widzenia. Liczymy, że rynek w jakiś sposób zareaguje, ponieważ przetarg na obsługę 50 tys. mieszkańców przez okres 3-4 lat jest zleceniem atrakcyjnym. Do momentu prowadzenia gospodarki odpadowej przez SKM Wodzisław był najtańszy i to do nas odnosiły się inne firmy. Niestety ustawa spowodowała, że sami tego robić nie możemy. Liczymy, że wpłyną oferty od większej liczby firm, z bardziej realnymi cenami - mówi Dariusz Szymczak. Przypomina, że w roku 2013 wpłynęło 8 ofert, a niektóre były wręcz podejrzanie tanie.
Wieści o przetargu miasto zamierza szeroko rozpropagować. Samo zlecenie ma być wydłużone do czterech lat, aby podnieść jego atrakcyjność. Nie ma jednak gwarancji powodzenia. Obecnie sytuacja diametralnie się zmieniła. W Wodzisławiu, ale też w innych miastach czy gminach startują po dwie, trzy firmy, a czasem pojedyncze. Dariusz Szymczak uważa, że konkurencja nie funkcjonuje w sposób właściwy. Tak, jakby firmy podzieliły się rynkiem i nie robią sobie wzajemnie konkurencji. Czy to nie jest zatem walka z wiatrakami? - Jeżeli gminy nie będą reagować, np. poprzez unieważnianie przetargów dając znać, że nie akceptują tego poziomu cen, to rzeczywiście będziemy zdani na dyktat cenowy - mówi zastępca prezydenta. Dariusz Szymczak nie był w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, co się stanie, jeśli oferty złożone w kolejnym przetargu dalej nie będą odpowiadać oczekiwaniom władz.
(tora)