Tory będą przejezdne dopiero 18 stycznia
REGION Miało być kolejowe święto w naszym regionie za sprawą zmodernizowanego szlaku Rybnik - Chałupki, historyczne połączenia z Wodzisławia do Warszawy czy Pragi, a jest wielka klapa.
PKP Polskie Linie Kolejowe informują, że z powodu nieukończonych przejazdów pociągi na linię Rybnik - Chałupki wyjadą dopiero 18 stycznia, a nie jak początkowo planowano - 13 grudnia. PKP PLK przekonuje, że winę za opóźnienie ponosi hiszpańska firma Rubau, która wykonywała prace. - PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. objęła inwestycję szczególnym monitoringiem, zwłaszcza na ostatnim etapie prac, gdyż montaż urządzeń sterujących na przejazdach kolejowo-drogowych zlokalizowanych na modernizowanym szlaku, nie przebiegał właściwie. Wykonawca deklarował ukończenie robót w sposób umożliwiający bezpieczną eksploatację linii, jednak nie dotrzymał składanych obietnic. Firma nie sprostała zadaniu, pomimo wsparcia PLK, istotnie wykraczającego poza zwykłe relacje kontraktowe - wyjaśnia Jacek Karniewski z PKP PLK.
Rubau do odpowiedzialności
Jak dodaje, zarządca infrastruktury nie może wyrazić zgody na uruchomienie pociągów z nie w pełni działającą sygnalizacją na przejazdach kolejowo-drogowych, szczególnie na linii, gdzie od kilkunastu miesięcy nie kursowały pociągi. - Bezpieczeństwo jest sprawą absolutnie priorytetową. PLK dała czas wykonawcy na nadgonienie harmonogramu, zapewniając dodatkowe wsparcie organizacyjne. Wykonawca zobowiązał się do przyspieszenia prac i ukończenia ich zgodnie z zapisami kontraktowymi, jednak deklaracje nie zostały dotrzymane - kwituje Karniewski.
Polskie Linie Kolejowe zakładają, że ruch na odcinku Rybnik – Chałupki zostanie wznowiony 18 stycznia. Wobec nierzetelnego wykonawcy wyciągnięte zostaną wszystkie przewidziane umową konsekwencje finansowe.
Po co konferencja?
Co ciekawe 30 listopada w Wodzisławiu PKP PLK zorganizowały konferencję podsumowującą inwestycję. Nie było słowa o groźbie poślizgu z oddaniem torów do użytku. Pytaliśmy, jak przebiegała inwestycja, zwłaszcza, że były opóźnienia na placu budowy. Pisaliśmy o tym jeszcze w kwietniu. Artur Gliwicki, dyrektor projektu odparł, że samo przygotowanie zadania wiązało się z kilkumiesięcznym procesem odwoławczym w Krajowej Izbie Odwoławczej, co spowodowało, że start inwestycji był nieco opóźniony. - Później mieliśmy do czynienia z różnymi falami, jeśli chodzi o intensyfikacje prac, natomiast w ostatnich miesiącach wykonawca zmobilizował wszystkie siły i wszystko wskazuje na to, że odniesiemy sukces i bezpieczny start - mówił na konferencji w Wodzisławiu. Dlatego też jeszcze 10 grudnia, kiedy informacja o opóźnieniach ujrzała światło dzienne, zwróciliśmy się do rzecznika PKP PLK o wyjaśnienie, czy Polskie Linie Kolejowe wiedziały o problemach, a jeśli tak, to dlaczego o nich nie informowały, a organizowały konferencję przedstawiającą inwestycję jako wielki sukces. Odpowiedź mimo telefonicznego przypomnienia się 14 grudnia nie nadeszła do momentu zamykania tego wydania gazety.
Władze zażenowane
- O problemie z linią kolejową dowiadujemy się niemal w ostatnim momencie. To bardzo przykre. Jestem zażenowany całą sytuacją - komentuje Mieczysław Kieca. - Kilka dni temu odbyła się przecież w naszym mieście zorganizowana przez PKP PLK konferencja prasowa, w której również braliśmy udział. Byliśmy wówczas zapewniani o bezproblemowym uruchomieniu nowego rozkładu jazdy 13 grudnia. Trzy dni przed tą datą dowiadujemy się o tak istotnej przeszkodzie. Oczywiście rozumiem kwestie bezpieczeństwa, nie podlegają one dyskusji. Nie tak powinno to jednak wyglądać. My jako miasto jesteśmy na nowy rozkład przygotowani, co widać na terenie dworca kolejowego.
(tora)