Pijany wikary z Rydułtów dusił ratownika, jechał po kielichu
Antybohaterem tej historii jest ksiądz Artur G., były już wikary parafii św. Jerzego w Rydułtowach. Są też bohaterowie - pracownicy raciborskiego aquaparku, którzy nie dopuścili do tragedii.
RYDUŁTOWY, RACIBÓRZ Szarpanina na basenie, mandat za zakłócanie porządku, jazda w stanie nietrzeźwości, zatrzymanie przez policję - wszystko to wydarzyło się w czwartek, 16 grudnia, na terenie aquaparku H2Ostróg w Raciborzu.
Napaść na ratownika
Zaczęło się od zgłoszenia pracownikom raciborskiego aquaparku, że jeden z klientów jest pijany. Mężczyzna miał problem z poruszaniem się, jednak z pomocą ratownika Leszka Jakieły dotarł do szatni. Mężczyzna ubrał się, po czym nagle złapał pracownika aquaparku za gardło. - Ratownik zastosował chwyt i położył agresywnego mężczyznę na ziemię. Wezwaliśmy policję. Setny ubaw z całej sytuacji miały dzieci, które okrzyknęły ratownika bohaterem - mówi Jerzy Kwaśny, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Raciborzu.
Policja wylegitymowała pijanego agresora. Okazało się, że jest to 45-letni mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju, ksiądz. Za zakłócanie porządku został ukarany mandatem. Z naszych ustaleń wynika, że do feralnego zdarzenia ksiądz pełnił posługę w parafii pw. św. Jerzego w Rydułtowach, jako wikariusz.
Jazda po pijanemu
- Zorientowałem się, że skoro on mieszka 20-30 km stąd, to musiał do nas przyjechać samochodem. Wyszedłem z Krzysztofem Borkowskim (zastępca dyrektora OSiR - red.) na parking, aby sprawdzić, czy nie spróbuje wsiąść do któregoś z aut - wspomina Jerzy Kwaśny. 45-latek szedł w kierunku zamku, ale gdy policja odjechała spod aquaparku, zawrócił i wsiadł do zaparkowanego nieopodal peugeota. Wszystko to obserwowali Jerzy Kwaśny i Krzysztof Borkowski, którzy natychmiast podbiegli do samochodu (był już na chodzie) i uniemożliwili pijanemu odjechanie.
- On odszedł, a myśmy to zgłosili na policję. Po chwili podszedł do nas inny mężczyzna, miał przy sobie kluczyki do samochodu. Powiedzieliśmy, że to auto może zostać zarekwirowane przez policję, on jednak wsiadł do samochodu i odjechał. Podejrzewaliśmy, że on temu pijanemu tylko odstawia to auto i to też przekazaliśmy policjantom - wspomina Jerzy Kwaśny.
Przypuszczenia dyrekcji raciborskiego OSiR-u okazały się trafne. 45-latek został zatrzymany przez nieoznakowany radiowóz policji kilkadziesiąt metrów dalej - na skrzyżowaniu ulic Morawskiej i Armii Krajowej w Raciborzu. Badanie na alkomacie dało wynik 1,5 promila alkoholu. Co więcej, po sprawdzeniu w policyjnej bazie danych okazało się, że mężczyzna miał już zatrzymane prawo jazdy za prowadzenie pojazdów w stanie nietrzeźwości.
Surowe kary
45-latek spędził noc w policyjnym areszcie, gdzie został zatrzymany do wytrzeźwienia i wyjaśnienia. - Na pewno będzie odpowiadał z art. 244 Kodeksu Karnego, tj. niestosowania się do orzeczonych zakazów sądowych - mówi podkom. Mirosław Szymański z KPP w Raciborzu. Za popełnienie tego przestępstwa grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Za recydywę kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi mu przynajmniej 10 tys. zł kary (które zostaną przekazane za rzecz osób poszkodowanych w wypadkach) oraz kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
„Nie powinien być księdzem”?
Jerzy Kwaśny wspomina, że gdy w szatni zwrócił księdzu uwagę na nieetyczność jego zachowania, tym bardziej przy dzieciach, on odburknął mu, że „nikogo nie naucza”. - Z całym szacunkiem dla niego, ale nie wiem, czy powinien być księdzem. Kto wie, czy nie uratowaliśmy życia jemu i osobom postronnym - kończy J. Kwaśny.
„Życzliwy kapłan” - mówią parafianie
Parafianie z Rydułtów są zaskoczeni zachowaniem księdza, o którym do tej pory mieli jak najlepsze zdanie. - Super ksiądz. Złego słowa powiedzieć o nim nie można. Elokwentny, mądry, sympatyczny, nigdy się nie wywyższał. Naprawdę dobry i życzliwy. Zwiedził dużo świata, bo wcześniej jako kapłan przebywał na przykład we Włoszech. Chyba nikt nie spodziewał się, że ma taki problem - mówią mieszkańcy Rydułtów.
Zwolnienie, zawieszenie, odwyk
Reakcja Archidiecezji Katowickiej na informację o zatrzymaniu księdza była natychmiastowa. - Ubolewamy nad tym, co się stało. Przepraszamy wszystkich za zgorszenie. Tak nieodpowiedzialna sytuacja nie powinna mieć miejsca - przyznaje ks. dr Grzegorz Śmieciński, rzecznik prasowy Metropolity Katowickiego. Dodaje, że w odpowiedzi na to, co się stało, decyzja arcybiskupa była jedna. - Ksiądz został natychmiast zwolniony z urzędu wikariusza. A także zawieszony w obowiązkach kapłańskich do wyjaśnienia całej sytuacji. Będzie skierowany na leczenie odwykowe. I oczywiście jak każdy podlega przepisom prawa cywilnego - wylicza rzecznik.
Kuria nie wiedziała, że ksiądz miał wcześniej zatrzymane prawo jazdy.
Wojtek Żołneczko, Magdalena Kulok