Grunt to uśmiech
WODZISŁAW ŚLĄSKI
Równo 100 lat skończyła 31 marca Elżbieta Brachmańska. – Co rano z pełnym przekonaniem powtarzam sobie, że zaczyna się fajny dzień – mówi z uśmiechem jubilatka w rozmowie z Gazetą Wodzisławską. Rankiem schodzi do rodzinnego sklepu, tam wypija kawę, zjada ciastko i w doborowym towarzystwie spędza czas. Po piętnastej wraca do siebie. – To tak, jakby ciocia codziennie szła do pracy, na szychtę – żartuje krewny. – Ale to dobrze, bo ma konkretny cel i nie odcina się od świata – dodaje. Elżbieta Brachmańska urodziła się w Radlinie II. Pochodzi z rodziny o tradycji masarskiej. Docenia dobre wyroby i smaczną kuchnię. – Dawniej krupnioki gotowało się w rosole, a teraz? To już nie jest to samo – dodaje z przekonaniem. Jubilatka sama dobrze gotowała. Stawiała na tradycyjną śląską kuchnię. Co niedzielę raczyła najbliższych obiadem, na który składały się kluski, rolada i modro kapusta. Zaś rarytasem szczególnym wychodzącym spod jej ręki była kaczka. Jubilatka chętnie wspomina minione lata. Najbliżsi i znajomi mówią o niej, że jest chodzącą encyklopedią lokalnych wydarzeń. Jako jedyna w rodzinie ma talent muzyczny, grała na fortepianie. – Teraz już nie ćwiczę, wydaje mi się, że już nawet zapomniałam, jak się gra. Ale za to śpiewam – zaznacza jubilatka. – Często pytają mnie, co ja tam sobie mruczę pod nosem. A ja przecież śpiewam! Zawsze lepsze to, niż klachanie – żartuje.
Gratulacje i życzenia jubilatce złożyli prezydent Mieczysław Kieca, sekretarz Wojciech Mitko oraz kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Mirosława Meisel.
(opr. tora)