Crossowy terror. Szkody ich nie obchodzą
Pszów zamierza walczyć z crossowcami, którzy stwarzają zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale też dla zwierząt.
PSZÓW Okazuje się, że pszowskie drogi i leśne trakty to raj dla motocykli crossowych. Głośne maszyny są utrapieniem nie tylko dla mieszkańców. Niestety, negatywnie działają również na leśną zwierzynę. Płoszą ją, a w efekcie zwierzyna wywołuje duże szkody w rolnictwie. Później rolnicy zgłaszają wyrządzone szkody i ubiegają się u myśliwych o odszkodowania. – Skontaktowali się ze mną łowczy z Koła Łowieckiego Odra i prośbą, żebym poruszył temat crossowców. Nie dość, że przejeżdżają po drogach nieoznakowanymi i nieoświetlonymi pojazdami, to jeszcze płoszą zwierzęta. Łowczy nie są w stanie pilnować ciągle pól. Sytuacja jest trudna i wymaga rozwiązania – mówił na sesji w Pszowie radny Jacek Kołek, członek Koła Łowieckiego Lis.
Na problem zwrócił też uwagę radny Marek Fibic. Crossowcy upodobali sobie trasę niedaleko miejsca jego zamieszkania. – Koło mnie też przejeżdżają, najczęściej w niedzielę. Wystarczyłoby, żeby stanął tam wtedy patrol policji – sugerował radny.
Miasto zapowiedziało, że skontaktuje się w tej sprawie z policją. Co więcej, czerwcowa sesja rady miasta będzie poświęcona bezpieczeństwu i temat zostanie przedstawiony ponownie.
(mak)