Na wstępie
Magdalena Kulok, dziennikarka Nowin Wodzisławskich.
Nie dziwi mnie postawa lekarzy z rydułtowskiego szpitala. Przyszli na sesję i przedstawili staroście oraz nowej pani dyrektor szpitala swoje uwagi. Dało to do myślenia.
Od początku przypatruję się temu wszystkiemu, co związane jest ze zmianami w zarządzie powiatu oraz na stanowisku dyrektora szpitala. Już samo to, że doszło do zmian, rozbudziło wielkie nadzieje. Mam wrażenie, że nagle prawie wszyscy stwierdzili, że na pewno będzie lepiej. Do tego nowa pani dyrektor dobrze zaprezentowała się w swojej roli. Były zapewniania o otwartości i przede wszystkim - fachowości. Ale tak to już jest, że jeśli o kimś mówimy „profesjonalista”, to wymagamy od niego więcej. Problem zaczyna więc być brak informacji o tym, co dzieje się w szpitalu i ze szpitalem. Problemem zaczyna być to, że po raz kolejny przesunięty został termin przedstawienia planu restrukturyzacyjnego. Tym razem do połowy lipca. A co, jeśli lipcowy termin nie będzie tym ostatecznym? Pojawi się myślenie o słowach bez pokrycia. Załoga szpitala nadal nie zna konkretów i znów musi uzbroić się w cierpliwość. Sama wielokrotnie spotykam się z pytaniami: „co dalej ze szpitalem?”. W tym oczekiwaniu napięcia rosną. W ten sposób można bardzo łatwo stracić kapitał zaufania, jaki otrzymało się na starcie. A bez wsparcia załogi, nawet najlepszy plan będzie miał pod górkę. Dobrze więc, gdyby szpital bardziej zadbał o politykę informacyjną.