Dyrekcja szpitala o przyszłości porodówki: jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie...
Przyszłość rydułtowskiej porodówki – po tym jak 8 z 10 lekarzy złożyło wypowiedzenia, nadal stoi pod dużym znakiem zapytania. – Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, szpital będzie musiał wszystkim pacjentkom zgłaszającym się w izbie przyjęć w Rydułtowach zapewnić transport na oddział ginekologiczno–położniczy w Wodzisławiu Śl. – informuje dyrekcja szpitala.
RYDUŁTOWY Dyrekcja Powiatowego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Rydułtowach i Wodzisławiu Śl. odniosła się do naszego artykułu „Lekarze z rydułtowskiej porodówki złożyli wypowiedzenia. Przyszłość oddziału zagrożona”, który opublikowaliśmy 9 sierpnia w „Nowinach Wodzisławskich”.
Lekarze nie godzą się na takie limity
Przypomnijmy, że artykuł opisywał niepewną sytuację rydułtowskiego oddziału ginekologiczno–położniczego. Aż 8 z 10 pracujących na oddziale lekarzy złożyło 29 lipca swoje wypowiedzenia. Lekarze zdecydowali się na taki krok, ponieważ nie godzą się na zmiany zaproponowane przez kierownictwo szpitala, m.in. zbyt radykalne limity na leki, cięcia finansowe ustalone dla środków dezynfekcyjnych i sanitarnych czy restrykcyjny „zakaz udzielania świadczeń zdrowotnych ponad ustalone limity (także w przypadku zagrożenia zdrowia i życia pacjentów), pod groźbą sankcji dyscyplinarnych”. Termin wypowiedzeń lekarzy upływa 31 października.
Dyrekcja reaguje na sytuację
– Nie jest tajemnicą, że szpital od lat znajduje się w trudnej sytuacji finansowej – napisała do nas dyrekcja PPZOZ w reakcji na nasz artykuł. Zadłużenie placówki sięga obecnie około 39 mln zł. Strata – tylko za 6 miesięcy 2016 r., wynosi ponad 4,1 mln zł, co znacznie przekracza zaplanowany ujemny wynik finansowy. – Taka sytuacja wymaga zmian organizacyjnych, polegających na optymalizacji wszelkich zakresów działalności, przy jednoczesnym zapewnieniu wymaganej jakości świadczonych usług. W związku z dramatyczną sytuacją szpitala dyrekcja podejmuje działania, które nie zawsze są popularne i akceptowane przez personel – podkreśla dyrekcja.
Lekarze nie chcą rozmów indywidualnych
Kierownictwo szpitala w piśmie do nas zapewnia także, że do tej pory nie zaproponowało zmian, które mogłyby spowodować zagrożenie dla przyszłości oddziału ginekologiczno–położniczego w Rydułtowach. – Takie zagrożenie powstało natomiast w wyniku niespodziewanie złożonych przez lekarzy oddziału wypowiedzeń z pracy. Dyrekcja zaprosiła wszystkich lekarzy do rozmów, jednak lekarze odpisali, że nie są zainteresowani rozmowami indywidualnymi, a nurtujące problemy proszą, aby rozwiązywać na piśmie. Ostatecznie dyrekcja nie ma wpływu na decyzje lekarzy. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, szpital będzie musiał wszystkim pacjentkom zgłaszającym się w izbie przyjęć w Rydułtowach zapewnić transport na oddział ginekologiczno–położniczy w Wodzisławiu Śląskim w celu udzielenia im fachowej pomocy lekarskiej – dowiadujemy się z pisma dyrekcji.
Limity
Jest też komentarz dyrekcji do kwestii limitów na leki. Wynika z niego, że od kilku miesięcy dyrekcja na bieżąco omawia z ordynatorami wyniki finansowe poszczególnych oddziałów. Wszystko po to, by znaleźć optymalne rozwiązania. – Limity, jakie zostały wprowadzone we wszystkich oddziałach szpitalnych, zostały sporządzone na podstawie średniego zużycia leków na danym oddziale w okresie 12 miesięcy 2015 r. Zdecydowana większość oddziałów utrzymuje się w wyznaczonych granicach. Samo wprowadzenie limitów podyktowane jest koniecznością wprowadzenia programu naprawczego, związanego z zapewnieniem poprawy bardzo trudnej sytuacji finansowej szpitala. Jednocześnie dyrekcja wyraźnie wskazywała, że limity mogą być przekraczane i nie dotyczą przyjęć pacjentów w przypadkach ratujących życie. To samo dotyczy środków dezynfekcyjnych i sprzętu jednorazowego użytku – brzmi stanowisko dyrekcji szpitala.
Lekarz na miejscu i na telefon
Dyrekcja wyjaśnia też, że w oddziale ginekologiczno–położniczym w Rydułtowach pełnione są pojedyncze dyżury lekarskie, ale z tzw. dodatkowym dyżurem pod telefonem. – W związku z tym każdego dnia na oddziale obecny jest specjalista – ginekolog położnik. Zapewnia się również gotowość drugiego lekarza dyżurnego, który jest zobowiązany do stawienia się w pracy na każde wezwanie. Dodatkowo szpital dysponuje pełnym zabezpieczeniem zespołu chirurgicznego i anestezjologicznego, a oddział w pełni zabezpiecza świadczenia przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę – czytamy w piśmie.
Pojawił się też wątek przekraczania limitów, które wynikają z zawartej z Narodowym Funduszem Zdrowia umowy. W pierwszym półroczu 2016 r. dyrekcja szpitala stwierdziła przekroczenie przyznanych limitów przez część oddziałów szpitalnych (w szczególności były to przypadki ratujące życie). W związku z tym dyrekcja wystąpiła do NFZ z prośbą o zapłatę wykonanych ponadlimitowych świadczeń zdrowotnych. Niestety, jak do tej pory NFZ nie sfinansował ich. – Dyrekcja szpitala czuje się więc w obowiązku do zwrócenia szczególnej uwagi ordynatorom i kierowników oddziałów na realizację kontraktu do limitu wynikającego z umowy z NFZ. Przekraczanie limitów naraża szpital na dalsze straty. (...) Zarówno w pismach do oddziału, jak i w trakcie rozmów z ordynatorami oddziałów szpitala, przekazywano informacje, że wspomniany limit nie dotyczy świadczeń nielimitowanych (czyli na przykład porodów i pakietu onkologicznego – przyp. red.), oraz przyjęć pacjentów w stanie zagrożenia życia – puentuje dyrekcja szpitala.
(mak)