Drożdżówki wróciły do szkół, ale nie wszędzie
Słyszymy w szkołach, że zmienione zasady to powrót do normalności.
REGION Od początku nowego roku szkolnego w szkołach można na powrót sprzedawać kołaczyki i drożdżówki. To efekt wejścia w życie rozporządzenia ministra zdrowia które złagodziło niektóre kryteria dla artykułów spożywczych oferowanych w szkołach, czy to w sklepikach, czy serwowanych przez stołówki. Kryteria te były wprowadzone przez ministra zdrowia ale w poprzednim rządzie.
Absurdalne sytuacje
– To powrót do normalności – słyszymy w szkołach. Zakaz słodzenia herbaty cukrem, czy używania soli prowadził do absurdalnych sytuacji. Dzieci, które jadły obiady w szkołach przynosiły sobie w torebkach sól czy vegetę i doprawiały zupy, czy drugie dania. Pewne skutki działania poprzednich zasad wydają się nieodwracalne. Dla przykładu sklepik w Zespole Szkół nr 1 w Wodzisławiu, prowadzony przez spółdzielnię uczniowską został zamknięty. Kiedy z oferty zniknęły kołaczyki czy inne przekąski uznane za niezdrowe, obroty tak spadły, że dalsze utrzymywanie sklepiku mijało się z celem. W zamian na korytarzu stanął automat, w którym można kupić m.in. batony z musli. Czy sklepik wznowi działalność? – Nie wiem, czy będzie zainteresowanie – wzrusza ramionami Urszula Marus, wicedyrektor.
Bez szału
W szkołach, gdzie sklepiki przetrwały, kołaczyki i drożdżówki wróciły. – Dzieci są nimi zainteresowane, pytają, ale nie powiem żeby sprzedawały się w jakichś szalonych ilościach. Dziennie sprzedaje się około 10 –15 sztuk. Zanim weszło to rozporządzenie, sprzedawaliśmy po 20–25 sztuk dziennie – mówi Krystyna Rother, nauczycielka mająca pod swoją opieką sklepik w Zespole Szkół nr 2 w Wodzisławiu. Mniejsze zainteresowanie zakupami obserwują też w Gimnazjum nr 1 w Rydułtowach. – Asortyment nie jest szeroki. Uczniowie kupują głównie wodę mineralną, czasem przybory szkolne, na przykład ołówki, zeszyty – mówi dyrektor G 1, Dominika Urbanek. W ofercie są też m.in. ciasteczka razowe, a od tego roku – drożdżówki. Z tym, że specyficzne, z niewielką ilością cukru, i zainteresowanie nimi można określić jako "średnie". Wcześniej można było kupić soki, oczywiście ze świeżych owoców, ale zostały wycofane ze względu na wysoką cenę i małą sprzedaż. Wielu gimnazjalistów korzysta za to ze szkolnych obiadów. Po zmianach w sklepikach szkolnych zainteresowanie obiadami jeszcze bardziej wzrosło. – Mamy w szkole stołówkę. Uczniowie mogą zjeść ciepłe, dobre i niedrogie obiady, bo w cenie 3,5 zł – dodaje pani dyrektor.
Co dokładnie zmienił minister?
Nowe rozporządzenie umożliwiło powrót do szkół m.in. pieczywa półcukierniczego oraz cukierniczego (czyli m.in. drożdżówek), które jednak muszą spełniać określone kryteria zawartości cukru, tłuszczu i soli, choć mniej restrykcyjne niż poprzednio. Stąd nie wolno sprzedawać pączków czy ciastek francuskich, które mają w sobie zbyt dużo tłuszczu. Nie wolno też oferować produktów z ciasta głęboko zamrożonego. W sklepikach będzie można także kupić kanapki z różnego rodzaju pieczywa. Dotąd wykluczone było białe pieczywo. Do oferty mogą wrócić kawa, sól i cukier.
tora, mak