Niewydolna biurokracja przytrzymuje pieniądze z programu 500 plus
W kwietniu minie rok od uruchomienia programu „Rodzina 500 plus”. Wielu rodziców mających prawo do świadczenia, do tej pory nie zobaczyło jeszcze ani złotówki. Bo pracują za granicą. Taka sytuacja dotyczy bardzo wielu osób z naszego powiatu m.in. z Wodzisławia, Godowa czy Mszany.
POWIAT – Złożyłam wniosek o świadczenie 9 maja ubiegłego roku w Ośrodku Pomocy Społecznej w Mszanej. Ponieważ pracuję w Czechach, to OPS przesłał mój wniosek do Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej (ROPS) w Katowicach. Od tamtego czasu cisza. Dzieci znajomych dzięki programowi były na wakacjach. A ja zastanawiam się, czy moje pojadą na nie przynajmniej w tym roku – mówi Barbara Szymik z Mszany.
Rodzice nie mogą doczekać się również innych świadczeń, np. kosiniakowego, czyli zasiłku w wysokości 1000 zł, wypłacanego przez rok po urodzeniu dziecka rodzicom, którzy do tej pory nie mieli praw do urlopów macierzyńskich. – Świadczenie to należy mi się od maja ubiegłego roku. Do tej pory nie zobaczyłam ani złotówki, tak samo, jak nie otrzymałam jeszcze ani złotówki z programu 500 plus – mówi Aldona Konieczny, której mąż pracuje na kopalni w Czechach. Rodzina wychowuje trójkę dzieci, więc pieniądze na pewno by się przydały.
Piękna teoria...
W podobnej sytuacji znajduje się wielu rodziców, pracujących za granicą. Miejskie i gminne ośrodki pomocy społecznej przesyłały ich wnioski o przyznanie świadczenia 500 plus bądź też innych świadczeń do ROPS–u w celu ustalenia tzw. koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego. Są to unijne regulacje prawne, które uzupełniają prawo wewnętrzne danego państwa, chroniąc osoby wykonujące pracę za granicą przed utratą ochrony w zakresie zabezpieczenia społecznego. Jak wyjaśnia Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej regulacje te – służą ochronie interesów osób przemieszczających się w celu podejmowania zatrudnienia i posiadających okresy zatrudnienia przebyte na terytorium różnych państw. Tyle w teorii. W praktyce zaś osoby, których interesy mają być chronione, okazuję się być jak na razie pokrzywdzone.
… a rzeczywistość skrzeczy....
Do końca ubiegłego roku do ROPS–u w Katowicach wpłynęło aż 20463 spraw związanych z opieką społeczną. W 2015 r. łączna liczba spraw wynosiła znacznie mniej, bo 11820. – Zatem liczba spraw w 2016 r. wzrosła o około 70%. A dodatkowe środki finansowe na obsługę otrzymaliśmy dopiero we wrześniu 2016 r., co pozwoliło nam na zatrudnienie dodatkowych pracowników. Powyższe oznacza, że przez 5 miesięcy dotychczasowa kadra obsługiwała obydwa zadania zlecone w zakresie świadczeń rodzinnych i świadczenia wychowawczego, co musiało spowodować utrudnienia w realizacji spraw – wyjaśnia Wioleta Kubiesa, p.o. zastępcy kierownika Działu Koordynacji Systemów Zabezpieczenia Społecznego w ROPS Katowice. Jak dodaje już dwa miesiące przed startem programu „Rodzina 500 plus” samorząd województwa, któremu podlega ROPS, informował wojewodę śląskiego (a więc przedstawiciela rządu w województwie), że nie jest możliwa realizacja programu bez zakłóceń w sytuacji, gdy samorząd województwa nie otrzymał żadnych dodatkowych środków finansowych z budżetu państwa na obsługę tego zadania. – Pomimo monitów wojewoda nie zdecydował się przekazać dodatkowych środków w odpowiednim terminie – podkreśla Kubiesa.
Sprawy się wloką przez niekompletne wnioski
Od września upłynęło już jednak kilka kolejnych miesięcy. A pieniędzy na kontach rodziców jak nie było, tak nadal nie ma. w przypadku naszych rozliczeń zaległości wynoszą od kilku do nawet 20 tys. zł. Dlaczego rodzice wciąż muszą czekać na należne im pieniądze? ROPS odpowiada, że wiele ze złożonych wniosków było i nadal jest niekompletnych, ponieważ nie zawierają dokumentów określających np. sytuację zawodową i dochodową pełnoletnich członków rodziny. A to skutkuje wydłużeniem postępowania. Wioleta Kubiesa wyjaśnia, że do końca ubiegłego roku ROPS wystosował 9587 wezwań do uzupełnienia wniosków dotyczących tylko programu 500 plus. Z kolei w 2017 r. wygenerowano już ponad 1000 sztuk takiej korespondencji.
Winne OPS–y?
ROPS twierdzi że winne są gminne i miejskie OPS–y. Bo Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przekazało im informacje, z wytycznymi dotyczącymi właściwej procedury przyjmowania wniosków. – Organ właściwy przekazując wniosek o ustalenie prawa do świadczenia wychowawczego, zobowiązany jest dołożyć wszelkich starań, aby marszałek województwa otrzymał wszystkie informacje, które są mu niezbędne do ustalenia, czy w danej sprawie zachodzi koordynacja systemów zabezpieczenia społecznego – wyjaśnia Wioleta Kubiesa. Ale kierownicy OPS–ów sprawę widzą zupełnie inaczej. – My przesyłaliśmy kompletne wnioski. A ROPS i tak chciał dodatkowych załączników, które przepisami prawa nie są wymagane – mówi Mirela Ledwoń, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Mszanie. Jedna z mam przyznaje, że musiała składać... oświadczenie o niekaralności, a jej szwagier już nie tyle oświadczenie, ile sądowe zaświadczenie. – Po co im do wydania decyzji o przyznaniu 500 plus takie oświadczenia? – pyta. ROPS odpowiada, że nigdy nie żądał od stron takich oświadczeń czy zaświadczeń, bo nie jest to wymagane przepisami prawa. Nasza rozmówczyni zapewnia jednak, że było inaczej.
Bałagan w ROPS–ie
– Docierają do nas informacje, że choć ROPS żądał różnych zaświadczeń i były one przez pracodawców wysyłane już wiele miesięcy temu, to rodzice ponownie musili je dostarczać, a do dziś nie otrzymali decyzji – mówi Mariusz Adamczyk, wójt Godowa, do którego o pomoc również już zwracali się rodzice. Jego słowa potwierdza Sylwia Mitko ze Skrzyszowa, kolejna mama pracująca w Czechach. – Przesłałam do ROPS–u przetłumaczone przez tłumacza przysięgłego zaświadczenie od czeskiego pracodawcy. Taki był wymóg ROPS–u. A po jakimś czasie ROPS ponownie wezwał mnie do przesłania tego samego dokumentu. Gdzie podział się poprzedni? – pyta pani Sylwia. O skali bałaganu panującego w ROPS–ie wiele mówi też sytuacja, z jaką spotkała się szefowa OPS–u w Mszanie. – Przyszedł do nas rodzic, z pretensjami czemu nie wskazaliśmy mu wszystkich dokumentów, jakie miał dołączyć do wniosku. Bo ROPS każe mu ciągle coś dosyłać. Daliśmy mu więc teczkę z całą jego dokumentacją, która trafiła od nas do ROPS–u. Zaproponowaliśmy, żeby sam ją zawiózł do Katowic. Zdajemy sobie sprawę, że był to kłopot dla tego rodzica, ale on zdecydował się pojechać. Pokazał im teczkę. Okazało się, że jest w niej wszystko, co potrzeba do wydania decyzji – opowiada Mirela Ledwoń.
Lepiej pracować na czarno
Do dziś jednak bardzo wielu rodziców nie otrzymało żadnej decyzji i nie zobaczyło w ramach programu 500 plus ani złotówki. – W Polsce premiuje się kombinatorstwo. Okazuje się, że być może lepiej byłoby pracować na czarno lub nie pracować w ogóle. Wtedy bez problemu otrzymałabym 500 plus i to nie na dwoje, a na całą trójkę dzieci, a do tego dostałabym jeszcze inne świadczenia. Ale, że pracuję uczciwie na umowie, to ani ja, ani moje dzieci nie zobaczyły nawet jednej złotówki – kwituje Barbara Szymik.
Artur Marcisz