Duży kaliber z archiwum: Nabrani na monetę
W latach 90. raciborska policja poszukiwała oszusta, który nabierał ludzi na złotą monetę.
Oszust miał około 50 lat i rosyjski akcent. Pomiędzy 1994 a 1997 rokiem, raciborska policja policja odnotowała cztery takie oszustwa. Prawdopodobnie było ich więcej, ale ofiary oszustów nie zgłaszały się na policję. Mechanizm przestępstwa był zawsze taki sam. Potencjalną ofiarę wyławiano się z tłumu klientów banku przy ul. Mickiewicza. Oszuści musieli być pewni, że ktoś ma pieniądze. Później szukano pretekstu do rozmowy. Do przyszłego poszkodowanego podchodził starszy mężczyzna, w wieku około 50 lat, z charakterystycznym rosyjskim akcentem. Mówił, że jest w trudnej sytuacji, potrzebuje natychmiast gotówki, bo z Rosji przywiózł banknoty wycofane z obiegu. Ofiarze proponował kupno po okazyjnej cenie złotych monet. Po chwili podchodził drugi mężczyzna, tym razem Polak, który udaje, że jest również zainteresowany kupnem tych monet, ale chciałby się przekonać czy są złote. Sprzedający mówi, że można to potwierdzić u jubilera w Rynku. Ofiara z nagabywaczem stała przed sklepem podczas gdy naciągacz udawał że wycenia monety. Po chwili zapewniał, że są złote i oferował ich kupno. Jego pomocnik początkowo deklarował, że da więcej niż chce sprzedawca, ale po chwili wycofywał się z transakcji. Upatrzona ofiara decydowała się na zakup. Przestępcy odchodzili w nieznane a „szczęśliwy” nabywca wiedziony niepewnością udawał się ponownie do jubilera i przeżywał szok.
„Podejrzewamy, że tych oszustw dokonują te same dwie osoby. Krążą po innych miastach. Dane z tamtejszych komend, co do wyglądu sprawców i sposobu działania, zgadzają się z naszymi” – mówił jeden z raciborskich policjanłów. Oszukani zgłaszali się również do redakcji Nowin Raciborskich. Opisywali taki sam sposób działania. Owe złote monety to wycofane z obiegu angielskie „one penny” do złudzenia imitujące złoto. były to jednak tylko miedziano–cynkowo–cynowe krążki o wartości numizmatycznej 10 USD.
„Mimo to dał się na nie nabrać nawet złotnik z Kietrza” – ostrzegali policjanci. Oszuści operowali najczęściej na ulicy Mickiewicza. To nie jedyne zagrożenie w tamtych lat. W prasie zwracano również uwagę na grupki Cyganów, które pojawiały się w Raciborzu w czwartki i soboty. „Przyjeżdżają z Wrocławia, Bydgoszczy lub Kędzierzyna-Koźla Kobiety zajmują się kradzieżami kieszonkowymi, zaś mężczyźni je ubezpieczają. Swoje samochody parkują najczęściej na ulicach Chopina i Kowalskiej. Ostatnio Cyganka w sposób zuchwały skradła jednej z listonoszek torebkę z pieniędzmi. Na szczęście, dzięki pomocy dwóch przechodniów, udało się ją odzyskać. Cyganka dobiegła jednak do czekającego na nią samochodu, którym odjechała w kierunku Markowic. W bezpośrednim pościgu pojazd ów został zatrzymany przez policjantów. Jechała w nim jeszcze jedna Cyganka i dwóch Cyganów. Sprawczyni kradzieży całą winę wzięła na siebie. Na wniosek prokuratora została osadzona w areszcie tymczasowym” – pisały Nowiny Raciborskie.