Strażacy z Łazisk maja niezwykły wóz
Przy okazji święta strażaków, w Łaziskach poświęcony został nowy wóz strażacki. To odrestaurowany radziecki GAZ 69 z 1971 r. Prawdziwa perła wśród wozów strażackich w regionie.
ŁAZISKA Gazik, bo tak popularnie nazywane było to niegdyś dość szeroko rozpowszechnione w PRL–u auto, został zakupiony przez OSP Łaziska w październiku zeszłego roku. – Od jakiegoś już czasu szukałem w internecie takiego auta. Nie było łatwo, bo w ofercie były albo auta bardzo zdewastowane, albo bardzo drogie, ale pewnego październikowego dnia znalazłem ciekawą ofertę w Brzegu koło Wrocławia. Było późne popołudnie, zadzwoniłem do prezesa naszej OSP Zbyszka Klimka i jeszcze tego samego dnia ruszyliśmy. Po godzinie 19 byliśmy na miejscu. No i kupiliśmy auto – opowiada Edward Szołucha, naczelnik OSP Łaziska, emerytowany strażak zawodowy. Od tamtego czasu gazik był remontowany. Choć był na chodzie, wymagał kapitalnego remontu. W fatalnym stanie była zwłaszcza karoseria. – Rozkręciliśmy go praktycznie co do śrubki – mówi Edward Szołucha, który razem z innym członkami OSP wykonał większość robót. Elementy karoserii wypiaskowano i na nowo pomalowano u lakiernika. Teraz auto ma na sobie piękną, błyszczącą czerwień. Poprzednio było niebieskie. – Wiele części musieliśmy szukać w internecie u pasjonatów. Nie było łatwo, ale udało się – mówi Szołucha. Samochód wyposażony został m.in. w nową tapicerkę, strażackiego koguta i bardzo głośną syrenę.
Auto po zakończonym remoncie publicznie zadebiutowało w święto strażaków, na świętego Floriana. Do akcji jeździć jednak nie będzie, choć maszyna z napędem na obie osie, spokojnie jeszcze poradziłaby sobie poza asfaltem. Służyć będzie raczej do reprezentacyjnych zadań, czyli będzie wozić strażaków z Łazisk na różne uroczystości. Można być pewnym, że błyszczące auto będzie obiektem westchnień i marzeń kolegów z innych jednostek. – Jak w święto strażackie zrobiliśmy przejazd po naszej okolicy, to niektórzy kierowcy nawet się zatrzymywali, żeby zobaczyć lepiej nasz wóz – mówi ze śmiechem naczelnik Szołucha. Głównym zadaniem auta będzie jednak przewóz członków trzech drużyn młodzieżowych na zawody. – Kupiliśmy to auto głównie przez wzgląd na naszą młodzież. Dla nich to spora atrakcja, która przyciąga do jednostki. Obecnie mamy ponad trzydziestu młodych adeptów, w dwóch drużynach dziewczęcych i jednej męskiej – mówi Edward Szołucha.
(art)