Dzikie wysypiska śmieci mają się dobrze
Plastikowe i szklane butelki, papiery, stare meble, materace... Niektórzy mieszkańcy wolą wywozić śmieci do lasu.
WODZISŁAW ŚL. Do niedawna w wąwozie przy ul. Wojska Polskiego w Wodzisławiu znajdowało się dzikie wysypisko śmieci. Wśród drzew leżały butelki, papiery, ale też dużo większe odpady, jak części starych mebli, wersalka czy materac. Interweniowali wodzisławscy strażnicy miejscy. Posprzątały Służby Komunalne Miasta. Takie przykłady można mnożyć.
Przepisy w sprawie wywożenia śmieci miały spowodować, że dzikie wysypiska znikną. Nie zniknęły, choć jest ich mniej. W 2013 r. funkcjonariusze doprowadzili do zlikwidowania 50 dzikich wysypisk. W 2014 było to 49 wysypisk, a w 2015 – 55 wysypisk. W 2016 r. liczba dzikich wysypisk spadła do 24. – W ubiegłym roku wszystkie te tereny zostały uprzątnięte przez właścicieli. Były sytuacje, że trwało to trochę dłużej, ale tylko wówczas, gdy trudniej było znaleźć właściciela, bo albo przebywał za granicą, albo chodziło o sprawy spadkowe – mówił na posiedzeniu miejskiej komisji prawa i porządku publicznego komendant Straży Miejskiej w Wodzisławiu, Janusz Lipiński.
Dlaczego mieszkańcy nadal śmiecą, skoro i tak płacą za wywóz? – Trudno to wyjaśnić – mówił na komisji komendant straży miejskiej. Dodał, że sytuację może poprawić to, że niedawno Wodzisław wprowadził obowiązek odbierania śmieci z terenu tzw. nieruchomości niezamieszkałych. – Do tej pory przedsiębiorstwa nie były objęte systemem. Nierzadko odpady znalezione na dzikich wysypiskach świadczyły o tym, że porzuciły je firmy. Myślę więc, że teraz sytuacja jeszcze bardziej się poprawi – dodał komendant.
(mak)