Duży Kaliber: Piotr skonał z workiem na głowie
RYBNIK Sąd Apelacyjny podtrzymał karę 25 lat pozbawienia wolności dla Janusza K., który trzy lata temu zamordował kochanka żony, a następnie więził ją z trupem mężczyzny.
Janusz K. miał na blokowisku opinię „psychola”. Przez lata mieszkał z dziećmi i żoną Grażyną na parterze bloku przy ulicy Śniadeckiego. Często było tu słychać odgłosy awantur. Wzywano patrole policji. Wreszcie Janusz K. otrzymał sądowy nakaz opuszczenia mieszkania. Mężczyzna często kręcił się wokół bloku gdzie przed laty mieszkał. Nachodził żonę, kopał przy znajomych, groził. Grażyna K. próbowała ułożyć sobie życie od nowa. Coraz częściej w mieszkaniu przy Śniadeckiego bywał Piotr B. rówieśnik Janusza K.
Horror na parterze
19 września 2014 roku Janusz K. spożywał alkohol z kolegą pod blokiem przy ulicy Śniadeckiego. Wiedział, że B. jest w mieszkaniu z jego żoną. Wiedział również, że do mieszkania nie wejdzie, bo Grażyna K. i Piotr B. byli bardzo ostrożni. Zamykali okna, upewniali się patrząc przez wizjer, kto puka do drzwi. W pewnym momencie z klatki, w której mieszkali K. wybiegł ich pies. Grażyna K. wypuszczała go przez drzwi i czekała aż zwierzę wróci pod drzwi, skrobiąc o nie kagańcem. Zwyczaje zwierzęcia doskonale znał Janusz K. Wstał z ławki i wszedł do klatki. Udając powrót psa, zaczął skrobać po drzwiach, chowając się równocześnie za ścianą. Grażyna K. słysząc psa, poszła otworzyć drzwi. Na wszelki wypadek spojrzała jeszcze przez wizjer. Nikogo nie zauważyła. Otworzyła więc drzwi. Janusz K. wpadł do mieszkania okładając parę pięściami. – Cudzej żony się nie rusza – krzyczał w szale do Piotra B. W ręku trzymał nóż.
Ten jednak złamał się na udzie Piotra B. Napastnik kazał obojgu usiąść na ziemi. Bandażem elastycznym i taśmą malarską skrępował nogi Piotra w kostkach, ręce związał w nadgarstkach. Na głowę założył mu foliowy worek, który dodatkowo uszczelnił taśmą malarską. Przez kolejne godziny Piotr B. konał w męczarniach. O trzeciej nad ranem Janusz K. podszedł do ciała Piotra B. Zauważył, że ręce są zimne a paznokcie zasinione. Zdał sobie sprawę, że go zabił. Przez blisko dobę przetrzymywał żonę w mieszkaniu z trupem mężczyzny, aż udało się jej uciec.
Pierwsza kara
Po blisko dwóch latach od tragedii, we wrześniu 2016 roku w rybnickim wydziale Zamiejscowym Sądu Okręgowego w Gliwicach zapadł wyrok. Janusz K. został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności. – Przez cały proces oskarżony nie wyraził skruchy. Rozpłakał się tylko podczas mowy końcowej, ale zapewne tylko dlatego, że usłyszał, że prokurator domaga się kary 25 lat pozbawienia wolności. Do mieszkania żony oskarżony poszedł z zamiarem morderstwa. Miał ze sobą nóż i taśmę. Nie jest prawdą, że nie chciał zabić, bo miał w ręku nóż. Ten nóż złamał się oskarżonemu przy pierwszych ciosach i tylko dlatego go później nie użył. Wiedział, że Piotr B. dusi się pod workiem i umiera w męczarniach. Na to wszystko kazał patrzeć swojej żonie, którą niewątpliwie łączyły z Piotrem B. bliższe relacje – uzasadniała wyrok sędzia Edyta Pachla.
Wyrok na wyrost, ale w szczegółach
Drugi, prawomocny już wyrok zapadł 13 kwietnia 2017 roku w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach. – Sąd rozpoznawał tylko apelację obrońcy. Oskarżyciel nie odwoływał się od pierwszego wyroku – mówi nam sędzia Robert Kirejew, rzecznik prasowy katowickiego sądu apelacyjnego. – Sąd podtrzymał karę 25 lat pozbawienia wolności dla Janusza K. za zabójstwo. Zmiany w wyroku dotyczą tzw. czynów jednostkowych, między innymi na szkodę żony oskarżonego. Sąd Apelacyjny w Katowicach orzekł, że pierwszy wyrok został wydany nieco na wyrost a pozbawienie wolności kobiety nie przebiegło ze szczególnym udręczeniem. Uznał również, że nie dochodziło do długotrwałego znęcania ze strony Janusza K. nad Grażyną K., a tylko do pojedynczych tego typu zdarzeń. Choć sąd obniżył karę dla tych czynów jednostkowych, to wyrok łączny pozostał taki sam, czyli 25 lat pozbawienia wolności – mówi sędzia.
Adrian Czarnota