Las pod okiem kamer
Jak zapowiadali, tak zrobili. Gmina Lubomia zainwestowała w fotopułapki, które mają pomóc w walce z chuliganami na quadach i motocyklach crossowych. A przy okazji z osobami, które podrzucają śmieci.
LUBOMIA Gmina zamierza walczyć z quadowym i crossowym terrorem. Amatorzy jazdy na rozpędzonych maszynach zagrażają ludziom, którzy biegają lub spacerują po lesie. Płoszą też zwierzynę leśną i w efekcie dochodzi do dużych szkód w rolnictwie. Rolnicy zgłaszają wyrządzone szkody i ubiegają się u myśliwych o odszkodowania. I tak w kółko.
Dlatego Urząd Gminy w Lubomi zakupił trzy fotopułapki, które mają pomóc w uchwyceniu chuliganów na quadach i crossach. Fotopułapki to urządzenia rejestrujące obraz, połączone z czujnikiem ruchu. W momencie wykrycia ruchu urządzenie zaczyna robić zdjęcia. – Co ważne, obraz będzie bezpośrednio przesyłany na smartfona. Dzięki temu, nawet gdyby ktoś fotopułapkę ukradł lub zniszczył, to zarejestrowany obraz zostanie zachowany – podkreśla zastępca wójta Lubomi, Bogdan Burek. Istotne jest to, że zdjęcia będą bardzo dobrej jakości. Nie tylko te wykonane w dzień, ale również w nocy. Wystarczy światło księżyca, by urządzenie zarejestrowało dokładny obraz.
Znamy się
Crossowcy i quadowcy często jeżdżą „zamaskowani”. W kaskach, a wtedy nie widać ich twarzy. Poza tym zwykle nie mają numerów rejestracyjnych. Czy w tej sytuacji fotopułapki pomogą? Władze gminy wierzą, że tak. – Jesteśmy małą społecznością. Ludzie wiedzą, kto ma quada czy crossa, jaki kombinezon, jaki kask. Na podstawie zdjęcia rozpoznają. Wtedy wraz z policją będziemy mogli udać się do takiej osoby – podkreśla zastępca wójta. Ostatecznie sprawa może skończyć się w sądzie.
Pomogą w walce ze amatorami wyrzucania śmieci na dziko
Gmina Lubomia zainspirowała się działaniami leśników, którzy mają już doświadczenie w walce z crossowcami przy pomocy fotopułapek. – Dowiedzieliśmy się, że Nadleśnictwo Rybnik zastosowało fotopułapki i w jakimś stopniu ograniczyło to problem – wyjaśnia Bogdan Burek.
Za trzy fotopułapki urząd gminy zapłacił 3 tys. zł. Urządzenia będą ustawiane w różnych, newralgicznych miejscach. Mają pomóc również w walce z osobami, które podrzucają śmieci.
(mak)