Duży kaliber z archiwum: Bieda zaglądała mi w oczy
RACIBÓRZ W 2001 r. przed sądem stanął 30-letni raciborzanin Marcin K., oskarżony przez miejscową Prokuraturę Rejonową o dokonanie szeregu włamań.
Oskarżony był mężem i ojcem trójki dzieci, z zawodu murarzem nigdzie nie pracującym. Żona z dziećmi przebywała w domu samotnej matki. On zaś w remontowanym mieszkaniu, które otrzymał. Był często widywany w towarzystwie dwóch nieletnich chłopców, z którymi, jak się później okazało, planował przestępstwa. Czynów, o które został oskarżony, dokonywali wspólnie w okresie od marca 2000 do 27 lutego 2001 r.. W sumie brał udział aż w trzynastu włamaniach i kradzieżach. Oszacowano, że skradzione rzeczy mają wartość około 12,7 tys. zł.
W marcu 2000 r. trzyosobowy gang włamał się do prywatnego domu przy ul. Sempołowskiej w Raciborzu Miedoni. Sprawcy weszli do środka po wybiciu szyby w oknie. Skradli butlę gazową i inne przedmioty. W listopadzie 2000 r. dokonali włamania do baru w Rudniku. Zabrali papierosy, alkohol i pieniądze. W styczniu następnego roku, z jednego z raciborskich kiosków Ruchu, znów skradli papierosy, które umiliły im kilkadziesiąt minut, a potem małą imprezkę w mieszkaniu oskarżonego.
W lutym znów włamali się do tego samego co prawie rok wcześniej domu przy ul. Sempołowskiej. Tym razem zabrali namiot, ubrania i plecak. Część rzeczy sprzedali. Dzień później upatrzyli sobie centrum samotnej matki, gdzie przebywała żona oskarżonego. Zabrali słodycze i napoje. Część zjedli i wypili, na resztę znaleźli kupców. Już następnego dnia ich celem stał się prywatny warsztat stolarski w Raciborzu. Zabrali sprzęt ze stołami, telefon i zegarek. Na niektóre rzeczy udało im się znów znaleźć nabywcę, tym bardziej, że sprzedawali bardzo tanio. W lutym dwukrotnie włamali się do mieszkania wujka jednego z nieletnich. Zabrali sprzęt rtv i agd.
Kolejnym celem był dom prywatny w Turzu. Zabrali sprzęt rtv i alkohol. Z innego domu w Raciborzu zabrali wiertarkę i piłkę ręczną. W nocy z 25 na 26 lutego, mimo użycia bagnetu do podważenia drzwi, nie zdołali się włamać do kiosku Ruchu przy ul. Londzina w Raciborzu. Postanowili więc pójść po łupy do baru Krzysztofek. Tu jednak również nie sforsowali zabezpieczeń.
Seria włamań skończyła się w nocy z 26 na 27 lutego 2001 r. w Łubowicach. Tu trójka włamywaczy wymontowała kraty zabezpieczające w oknie, wybiła szybę i weszła do wnętrza prywatnego domu. Skradli szereg przedmiotów, ale zostali złapani na gorącym uczynku przez policję.
Oskarżony Marcin K. przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wyjaśniał, że kradł, bo bieda zaglądała w oczy jemu i rodzinie. Prokuratur uznał, że są to tłumaczenia bałamutne, bo niby na co rodzinie alkohol i papierosy, które oskarżony zabierał z miejsc włamań, a rodzina przebywała w placówce opiekuńczej i miała wikt oraz opierunek. Wzięto jednak pod uwagę, że oskarżony leczy się w związku z zaburzeniami charakterologicznymi. Nie stało to jednak u niego na przeszkodzie w rozpoznaniu znaczenia czynów, które popełniał. W konsekwencji mógł odpowiedzieć przed sądem. Sprawą nieletnich zajmował się sąd rodzinny w odrębnym postępowaniu. K. został skazany przez raciborski Sąd Rejonowy na karę 2 lat pozbawienia wolności. Na wyrok czekał w areszcie śledczym.