Na wstępie
Magdalena Kulok Dziennikarka Nowin Wodzisławskich
Kilka dni temu byłam świadkiem dialogu. – Od zaprzyjaźnionego księdza proboszcza słyszałem, że w niektórych parafiach mają taką metodę, że wyznaczają procesje Bożego Ciała tymi drogami, które są w najgorszym stanie. Wtedy władze starają się te drogi wyremontować. – A którą drogą szła ostatnia procesja w Wodzisławiu? – Ulicą Radlińską.
Wśród wodzisławian ta rozmowa może od razu wywołać uśmiech na twarzy. Niewtajemniczonym podpowiem, że właśnie rozpoczął się remont ulicy Radlińskiej, która w Wodzisławiu faktycznie należała do najgorszych. Wielu kierowców klnie na czym świat stoi, bo w jednym czasie z Radlińską remontowane są ulice Matuszczyka i Kokoszycka. Muszę jednak przyznać, że rozumiem tłumaczenie władz powiatu, że zaczęto remont Radlińskiej w momencie, gdy są wakacje i ruch jest mniejszy. I że nie chciano odwlekać przebudowy ul. Radlińskiej w czasie, bo wtedy drogowcy mogliby nie zdążyć. Dobrze, że remontują drogi. Jako kierowca wolę podenerwować się przez dwa miesiące na utrudnienia, a później przez długi czas korzystać z dobrej i bezpiecznej nawierzchni.
Nie jestem za to w stanie zrozumieć tego, co działo się w kontekście szpitala. Byliśmy świadkami sytuacji niczym z filmu pełnego zwrotów akcji. Niestety, scenariusz filmu kiepski. Przez ostatni miesiąc wielokrotnie słyszeliśmy słowa pani dyrektor, że na pewno rezygnuje ze stanowiska. Że jej decyzja jest nieodwołalna. Ostatniego dnia szefowa szpitala zmieniła jednak zdanie. No cóż. Każdy oceni to jak chce. Dla mnie od początku była to gra o wpływy. Szkoda tylko, że działa się na oczach opinii publicznej, która uważnie śledzi sytuację szpitala. Na oczach mieszkańców, którym do ostatniej chwili mówi się jedno, a robi drugie.