Oszczędności powodem do zmartwień?
MARKLOWICE Jeden z marklowickich radnych pyta, skąd biorą się rozbieżności między pieniędzmi przeznaczonymi na inwestycję a ostatecznymi kosztami z przetargu.
Podczas analizy budżetu za 2016 r. radny Tomasz Kubala dopytywał wójta, skąd się biorą poprzetargowe oszczędności. – Na remont dróg przeznaczyliśmy w roku ubiegłym prawie 1,3 mln zł. Z tej kwoty pozostało nam około 700 tys. zł. Od lat się zastanawiam, dlaczego jest taka duża różnica między tym, co uchwalamy, a ostatecznymi kosztami z przetargów. Skąd te rozbieżności? – pytał rajca.
Piotr Galus, zastępcą wójta wyjaśnił radnemu, że przepisy prawa zobowiązują gminę do wykonania kosztorysu inwestorskiego w ściśle określony sposób. Nie może być on zawyżany czy zaniżany. – Wartość, która jest przyznawana, jest maksymalną wartością, na którą się godzimy. I to zadanie jesteśmy do tej podanej kwoty gotowi zrealizować. Jeżeli kwoty są wyższe, to wtedy się zastanawiamy czy dokładamy, czy realizujemy, czy ponawiamy przetarg itp. – mówił Galus. Dodał, że kosztorys inwestorski jest sporządzany według aktualnych wartości rynkowych. A to, że w niektórych sytuacjach ceny spadają, zależy m.in. od sytuacji na rynku.
Tadeusz Chrószcz, wójt Marklowic również odniósł się do pytania Kubali. – Osobiście, martwiłbym się wtedy, kiedy wydawalibyśmy więcej pieniędzy, niż kiedy oszczędzamy. A dzięki oszczędnościom możemy realizować inne zadania – skwitował wójt. Dodał, że gmina absolutnie nie przeszacowuje cen podanych w kosztorysach.
(juk)