Na wstępie
Magdalena Kulok Dziennikarka Nowin Wodzisławskich
Obśmiać poważny problem, żeby inni zwrócili na niego uwagę. Czasami jest to skuteczna metoda. Z takiego założenia wyszła mieszkanka Rogowa, która w humorystyczny sposób opisała perypetie związane z dojazdem po dziurawej drodze do ukochanego z Czyżowic (możecie o tym przeczytać w artykule obok „Dla ukochanego pokonuje dziurawą drogę”).
To samo pomyślałam o sprawie deputatów. Tu też przydałoby się obśmianie. Można zażartować: „Może dobrze, że je znieśli, bo przecież teraz węgiel i tak z trudem można dostać, a jakby jeszcze emeryci ustawili się w kolejce po deputat „w naturze”, to kopalnie czekałby całkowity paraliż”.
Ale podchodząc do tematu całkiem poważnie. Odkąd pamiętam - a o deputatach dla emerytów pisałam już nie raz - to zawsze były w tej kwestii jakieś problemy. Wtedy, gdy deputaty obowiązywały i gdy istniała możliwość wyboru w „naturze” lub w „gotówce”, to w kopalniach ustawiały się kolejki jak za komuny. Żeby odebrać deputat węglowy, emeryci i renciści zrywali się w środku nocy i zajmowali kolejkę „po numerek”. Część odchodziła z kwitkiem i kolejnego dnia scenariusz się powtarzał. Zorganizowane było to tak, że chyba nikt nie był zadowolony.
Później deputaty odebrano. Jak podkreślają emeryci i renciści górniczy - bezprawnie.
Najwyższy czas, by sprawę załatwić „raz i porządnie”. By skończyły się kolejki, chaos i obiecanki bez pokrycia. A o najświeższych doniesieniach na temat deputatów przeczytacie - drodzy Czytelnicy - na 6 stronie.